2015-11-26, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Moniki Wilk, etnologa
- Zbliżają się Andrzejki, ludowe święto, znów poleje się wosk… Skąd się biorą takie obyczaje?
- Na początek trzeba zaznaczyć, że w Andrzejki, czyli noc z 28 na 29 listopada, wróżą sobie panny, a w zapomniane dziś Katarzynki, noc z 24 na 25 listopada – panowie. Oba święta mają charakter jeszcze pogański, wywodzą się sprzed chrześcijańskich czasów. Weszły w obieg późniejszej kultury i zostały. Na zasadzie kultywowania obyczaju. Dotyczą czasów przesilenia, w tym konkretnym przypadku chodzi o przesilenie zimowe. No i jak już zima się zbliżała, to trzeba było sobie powróżyć, żeby było wiadomo, jaka przyszłość nas czeka. No i stąd to lanie wosku, to wyciąganie spod poduszki karteluszków z imieniem przyszłego męża, ustawianie butów jeden za drugim, aby się przekonać, która panna pierwsza wyjdzie za mąż, to wszystko właśnie takie stare obyczaj.
- Świat się zmienia i poważnieje, a ludzie dalej leją wosk, bawią się w andrzejki. Jak to wytłumaczyć?
- Chyba tym, że już do tych wróżb nie podchodzimy poważnie. Nikt już nie czeka na świętego Andrzeja, aby z wosku przepowiedzieć sobie przyszłość czy też przez układanie butów ustalić, która z nas pierwsza i czy rzeczywiście wyjdzie tego roku za mąż. To wszystko, co kiedyś brano na poważnie, dziś jest zabawą. A ponieważ w taki sposób bawimy się raz do roku, więc jest to zabawa nadal atrakcyjna. A ponieważ my wszyscy lubimy się bawić, to i wróżby andrzejkowe zostają.
- Myśli pani, że te ludowe w końcu obyczaje jeszcze jakiś czas przetrwają?
- Trudne pytanie. Ale myślę jednak, że tak. Właśnie przez już ich zabawowy charakter. Tak jak nie zrezygnujemy z karnawału, dyngusa czy innych ludowych obyczajów, które się odkleiły od ludowości i zostały w ogólnym obiegu kultury, tak i andrzejkowe wróżby zostaną. Przecież tak bardzo lubimy te wszystkie obyczaje i zwyczaje.
Renata Ochwat
Trzy pytania do Sławomira Sajkowskiego, nauczyciela fotografii w Zespole Szkół Kreowania Wizerunku w Gorzowie