2016-02-09, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Artura Czyżewskiego, prezesa ZUO i GTBS
- Kierowanie jedną, do tego bardzo dużą spółką, jaką jest Zakład Utylizacji Odpadów nie wystarczy panu, skoro zgodził się pan przyjąć stanowisko prezesa Gorzowskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego?
- Zacznę od ilości zatrudnionych pracowników w obu spółkach. W ZUO pracuje około 130 osób, w GTBS zaledwie 10, co nie stanowi problemu w moim przypadku, jeżeli chodzi o zarządzanie kadrą. Zwłaszcza, że obie spółki znajdują się w jednym budynku. Ale dużo istotniejszym argumentem przemawiającym za takim schematem działania jest to, że silniejszy może więcej i podobne rozwiązania stosuje się w innych miastach. Dzisiaj ZUO finansowo nie jest najsilniejszą spółką, bo choć wyniki finansowe są poprawne, to jednak bardzo dużo wydaliśmy w ostatnich latach pieniędzy na różne przedsięwzięcia. W nomenklaturze ekonomicznej nazwalibyśmy to przeinwestowaniem. To z kolei widocznie utrudnia dalsze negocjacje z bankami, a w planie mamy kolejne działania, na które potrzebujemy nowych źródeł finansowania. Spółka GTBS pod tym względem znajduje się w innej, dużo korzystniejszej sytuacji, choć kredytowo również jest mocno obciążona. Niemniej jest to bardzo dobry moment do synergii. Jeżeli chodzi o aktywa trwałe majątek obu spółek jest zbliżony. Tym samym wspólnie staniemy się bardziej atrakcyjnym klientem dla banków. Z naszego punktu widzenia łatwiej będzie wynegocjować lepsze warunki dla spółek. Są również inne motywacje dla podjęcia ściślejszej współpracy pomiędzy obydwoma spółkami. Jak choćby to, że w ZUO znajduje się naprawdę dobry zespół ds. inwestycji, który będzie współpracował również z GTBS.
- Panie prezesie, dlaczego chce pan sprzedać udziały w spółkach Recupyl Polska i BioEnergy Farm, skoro przed nimi są dobre perspektywy dalszego rozwoju?
- Żeby cokolwiek sprzedać i na tym zarobić trzeba mieć w ręku dobry, a nie rozsypujący się towar. Bardzo chciałbym sprzedać naszą poznańską spółkę Wastrol, o której ostatnio sporo mówiliśmy, ale nikt jej nie kupi, bo od lat przynosi straty. Do tego nie ma żadnego majątku, ma natomiast zobowiązania i wątpliwe perspektywy rozwoju. Recupyl Polska jest rzeczywiście spółką dobrą, perspektywiczną i zainwestowanie w nią było właściwym posunięciem. Corocznie do naszej kasy wpływają z tytułu jej działalności dywidendy, ale my mamy w niej niespełna 25 procent udziałów. I z tego powodu nie mamy bezpośredniego wpływu na jej działalność. Jak już parę dni temu powiedziałem na prezentacji naszej spółki, zmieniamy strategię działania i chcąc uporządkować profil musimy sprzedać udziały w Recupyl, a pozyskane pieniądze przeznaczyć na nowe inwestycje. W przypadku BioEnergy Farm, którego prezesem jest pan Marek Wróblewski, tak naprawdę nic jeszcze nie możemy konkretnego powiedzieć. Dopiero rozkręcamy tą spółkę i czas pokaże, czy będzie przynosiła dochody. Ale nawet jak stanie się ona efektywna, to trzeba będzie znaleźć odpowiedź na pytanie, co z nią zrobić, skoro w naszej działalności nie przewidujemy specjalizowania się w produkcji paszy i energii elektrycznej.
- Co dalej z polem golfowym w sytuacji, kiedy corocznie trzeba do niego dokładać kilkaset tysięcy złotych?
- Budowa pola była współfinansowana ze środków zewnętrznych, z tego powodu jeszcze przez rok nie możemy go wystawić na sprzedaż czy przekazać w zarządzanie na przykład do Ośrodka Sportu i Rekreacji. Moglibyśmy rozważyć ofertę dzierżawy, o ile oczywiście pojawiłby się ktoś chętny. Póki co, musimy przeprowadzić szereg zmian i zobaczyć czy nasze pomysły mogą się sprawdzić, choć przyznaję, że wybór ich kierunku nie jest wcale prosty. Staramy się być otwarci na różne sugestie, obserwujemy rynek i zapewne niektóre pomysły postaramy się jak najszybciej wdrożyć w życie. Chcemy, żeby pole było bardziej otwarte dla mieszkańców, również dla tych najmłodszych, dla których pragniemy wyjść z różnymi propozycjami.
RB
Trzy pytania do kom. Grzegorza Jaroszewicza, rzecznika prasowego Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie