2016-04-26, Trzy pytania do...
Trzy pytania do prof. Jerzego Hausnera, byłego wicepremiera i ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej
- Panie profesorze, miał pan okazję wysłuchać prezentacji wieloletniego planu inwestycyjnego zaprezentowanego przez prezydenta Gorzowa Jacka Wójcickiego. Jak pan, ocenia ten plan z pozycji osoby z zewnątrz?
- Przed prezentacją miałem okazję na spokojnie przejrzeć całą dokumentację i muszę przyznać, że jest ona ciekawie skonstruowana, przez co ambitna i wartościowa. Jest przede wszystkim konkretna, wszechstronna, w wielu elementach precyzyjna w szczegółach i do tego logiczna. Pozytywnie oceniam fakt, że nie sprowadza się ona tylko do infrastruktury. Nie będąc mieszkańcem Gorzowa, ani nie znając za dobrze tego miasta, zastanawiam się jednak, jakie koszty wygeneruje realizacja całego planu. Nie chodzi o sfinansowanie poszczególnych inwestycji, bo na to zapewne środki są już zaplanowane, ale już należy poszukać odpowiedzi, z jakich środków będą w przyszłości utrzymywane te inwestycje? O tym, że koszty będą wysokie, nikt nie ma wątpliwości. Pytanie, czy dzięki tym inwestycjom miasto zdoła na tyle zwiększyć przychody, żeby potem mieć na ich pokrycie, bo część inwestycji będzie tego wymagała
- A czy analizując cały plan dostrzega w nim działania prorozwojowe, gospodarczo korzystne dla miasta?
- Pewne rzeczy zdają się być oczywiste. Jeżeli słyszę, że trzeba lepiej skomunikować te rejony miasta, w których znajdują się podstrefy ekonomiczne to takim działaniom należy przyklasnąć. Wiadomo, że inwestorzy wybierając miejsce do swojej działalności zwracają uwagę na wiele elementów, nie tylko infrastrukturę techniczno-transportową. Oczywiście nie oznacza to, że jak wybudujemy drogę, wyślemy w kierunku strefy autobus, to zaraz pojawią się tam firmy. W przypadku Gorzowa dużym, na co zwróciłem szczególną uwagę, atutem powinno być Centrum Edukacji Zawodowej i Biznesu, które w połączeniu z Akademią im. Jakuba z Paradyża stworzy silne centrum edukacyjne. Tu nie chodzi tylko, żeby wykształcić młodzież. Tu chodzi o kadry o wysokich kwalifikacjach. Zestawienie placówek pozwoli na kształcenie młodych ludzi razem z biznesem. Taki dualny system stwarza potem warunki do rozwoju gospodarczego na różnym szczeblu. Uczniowie, studenci otrzymają dodatkowo szansę realizacji praktyk bezpośrednio w wybranych zakładach a przedsiębiorcy będą zainteresowani wspomaganiem jakości kształcenia. I ten element warto eksponować. Natomiast jest jeszcze obszar chyba nie do końca zauważony w tym planie pobudzenia poprzez inwestycje publiczne inwestycji prywatnych. Jeżeli to nastąpi będziemy po dobrej stronie, w innym przypadku mogą wystąpić problemy z inwestycjami gospodarczymi.
- Co by pan doradził władzom miasta, żeby to pobudzenie nastąpiło?
- Miasto uruchomiło dźwignię, ale czy ona zadziała w prawidłowy sposób będzie to zależało od wielu elementów, o których na razie się nie rozmawia. Jednym z takich czynników pobudzających jest budowa silnej marki miasta. Gorzów nie należy do powszechnie znanych miast i musi starać się swoimi działaniami przyciągać to zainteresowanie. Polacy z innych rejonów kraju powinniśmy chcieć poznać Gorzów. Dlatego bardzo ważna będzie komunikacja społeczna. To mieszkańcy muszą chcieć promować własne miasto wszędzie tam, gdzie mogą. Nawet w zwykłych rozmowach. Prezydent musi natomiast pobudzić aktywność obywatelską. Nie wystarczy mieć fajny obiekt kultury oraz orkiestrę, która gra. Ważniejsza jest publiczność, która nie tylko słucha, ale jest gotowa włączyć się aktywnie w rozwój tej orkiestry. Zachęcić ją do coraz ciekawszej gry. Kultura to nie tylko problem sztuki i wolności artystycznej, ale także zdolność wspólnego definiowania środków prowadzących do skutecznych rozwiązań globalnych. Potraktowałem kulturę jako przykład, bo rozmawiamy w pięknej filharmonii, ale szukanie tej wspólnoty można rozłożyć na inne płaszczyzny. Jeżeli potencjał obywatelski uda się uruchomić, to będzie można zacząć mówić o podbudowie wysokich kompetencji miasta. A to już będzie właściwy kierunek do skutecznego promowania. Oczywiście jestem realistą i wiem, że 120 tysięcy mieszkańców nie da się uaktywnić, ale ważne, żeby tych biernych było jak najmniej. I trzeba pójść w różnych kierunkach, nie tylko zwracać się do tych co chwalą i klepią po ramieniu, ale mają coś wartościowego do powiedzenia. Przed Gorzowem pojawia się duża szansa na podniesienie jakości życia i jeżeli prezydentowi oraz radnym uda się włączyć mieszkańców do wspomnianej aktywności, to za kilka lat miasto będzie nie do poznania, czego wszystkim gorzowianom życzę.
RB
Trzy pytania do kom. Grzegorza Jaroszewicza, rzecznika prasowego Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie