Skończyły się czasy gry na piaszczystych osiedlowych placach

2016-06-13, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Artura Andruszczaka, trenera młodych piłkarzy i radnego PO

- Czy w Gorzowie jest dobry klimat do gry w piłkę?

- Uważam, że zawsze był i to się dla mnie nie zmieniło. Obecny Stilon jest kontynuatorem tradycji dawnego Stilonu, który pod różnymi nazwami istniał od 1947 roku. Były inne kluby. Gorzów to nie jednak Warszawa czy Kraków, gdzie można utrzymać ligową piłkę na wysokim poziomie przez 70 lat. Jak prześledzimy historię najbardziej utytułowanego gorzowskiego klubu piłkarskiego to zwrócimy uwagę, że grał on w bardzo niskich ligach, ale wiele lat występował na zapleczu ekstraklasy. Kilka razy był o krok od awansu do krajowej elity. Czy jednak komuś to się podoba czy nie, marka Stilon jest rozpoznawalna w całym kraju. Dlatego twierdzę, że klimat jest, problem tkwi gdzie indziej. O wszystkim dzisiaj decydują pieniądze. Im jest więcej sponsorów, łatwiej jest zbudować silną drużynę. W Gorzowie jednak tych pieniędzy nie ma i na razie wyżej nie da się podskoczyć. Oczywiście nie tłumaczy to obecnego spadku Stilonu do czwartej ligi, bo on nie powinien się przytrafić. Nie zmienia to faktu, że należy kontynuować przyjętą kilka lat temu politykę rozwoju futbolu w mieście. Choćby ze względu na tysiąc dzieciaków grających w różnych lokalnych stowarzyszeniach.

- Może problem tkwi również w samym środowisku piłkarskim w Gorzowie. W wielu miastach kluby się łączą, żeby mieć jedną, solidną drużynę ligową. U nas widzimy rozproszenie, które do niczego nie prowadzi. Może czas najwyższy wziąć przykład z innych?

- Niczego nie można robić na siłę, kogoś do czegoś zmuszać. Uważam, że w Gorzowie powinniśmy twardo postawić na jeden wiodący klub piłkarski. Z wielu powodów, także historycznych czy zainteresowania kibiców, powinien być to Stilon. Jeżeli miasto zdoła szybko doprowadzić do modernizacji stadion łatwiej będzie przyciągnąć większą rzeszę kibiców na mecze, a co za tym pójdzie, pojawią się sponsorzy. Niech na początek da nam to awans do trzeciej, może nawet w perspektywie trzech lat do drugiej ligi. Ważne jest również finansowane zaangażowanie miasta. Należy przestać kombinować, że jak taka liga, to trochę damy, jak inna to nie. Ustalmy, że w perspektywie kilku lat Stilon otrzymuje na rozwój ligowego zespołu tyle i tyle i niech działacze gospodarują tymi środkami w taki sposób, żeby osiągnąć założony cel sportowy. Oczywiście muszą być także środki zewnętrzne, ale łatwiej jest pozyskać darczyńców w sytuacji, kiedy za klubem stoi miasto. A inni? Niech szkolą, współpracują ze Stilonem jako klubem wiodącym, a jak ich stać, niech grają w niższych ligach.

- Kilka dni temu przedstawił pan razem kolegami z klubu radnych PO plan na budowę czterech boisk na terenie nieczynnej żwirowni przy cmentarzu komunalnym. Wierzy pan, że w ciągu dwóch lat uda się zrealizować ten pomysł?

- Nie wiem, czy w ciągu dwóch lat, ale do końca bieżącego roku powinniśmy poznać całą koncepcję. Skończyły się czasy, kiedy dzieciaki wychodziły na piaszczyste, osiedlowe podwórka, brały jedną piłkę i przez kilka godzin kopały w tenisówkach, a za bramki robiły im cegły. Żyjemy w XXI wieku i chyba stać 120-tysięczne miasto na zagospodarowanie kilku porządnie zrobionych piłkarskich boisk, postawienie kontenerowych szatni i wyposażenie dzieciaków w sprzęt sportowy. Powinniśmy brać wzorce z zachodnich klubów, bo one są najlepsze, a my chcemy im dorównać. Marzy mi się, żeby powstała jeszcze siłownia, żeby łatwiej można było realizować plany treningowe, ale to może poczekać. Zacznijmy cokolwiek robić, bo zniechęcimy zapał u dzieciaków. Koszty utrzymywania wcale nie muszą być gigantyczne. Są nowoczesne metody nawadniania boisk z wykorzystaniem wód opadowych. I na to są środki unijne. Wykorzystajmy je w interesie społecznym.