Bieganie w kółko po niewielkiej pętli nie jest atrakcyjne

2016-06-16, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Sebastiana Wierzbickiego, dyrektora sportowego biegu III Gorzowska Nadwarciańska Dycha

- Przed nami trzecia edycja biegu, w którym ilość startujących rośnie lawinowo. Czy oznacza to, że impreza przyjęła się wśród biegaczy?

- Zazwyczaj w świecie takich biegów mówi się, że impreza nabiera cykliczności jak odbędzie się po raz trzeci. Naszym szczęściem było to, że od początku mieliśmy silne wsparcie w mieście oraz w sponsorach. Najważniejsi jednak zawsze są biegacze, o których dzisiaj trzeba zabiegać. Dlatego staramy się przyciągać różnymi atrakcjami. W tym roku jedną z nich będzie pomiar czasu na stadionie żużlowym i najlepsi otrzymają nagrody. Nie każdy jest na tyle dobrze przygotowany, żeby zawalczyć o wysoką pozycję na mecie, ale może powalczyć na odcinku około 200 metrów, bo tyle będzie liczył bieg po torze żużlowym. Zawodnicy wbiegną od strony ulicy Śląskiej, gdzie zawsze stoją polewaczki, a wybiegną przez park maszyn w stronę ulicy Kwiatowej. Dzięki chipom będziemy znali dokładny czas każdego uczestnika. Nagrodzimy po dwóch mężczyzn i dwie kobiety.

- W porównaniu do pierwszego biegu przed dwoma laty frekwencja już zwiększyła się o ponad 100 procent, a zapewne jeszcze do niedzieli liczba uczestników wzrośnie, ponieważ zapisy trwają do ostatniej chwili. Jaki będzie się rozwijać w najbliższych latach Gorzowska Nadwarciańska Dycha?

- Moim marzeniem jest, żebyśmy w perspektywie krótkiego czasu zdołali dojść do tysiąca uczestników. W pierwszej edycji było ich 240, przed rokiem 440, w tym roku pobiegnie około 700. To jest naprawdę dobra liczba, zważywszy że jesteśmy młodym biegiem i dopiero dajemy się poznać w środowisku. Zwróćmy również uwagę, że w całej Polsce zapanowała moda na bieganie, czego dowodem jest rosnąca ilość imprez. Tylko w najbliższą niedzielę, 19 czerwca planowanych jest 11 biegów na dystansie 10 km. Nie mówię o krótszych czy dłuższych, bo takie również są organizowane. Naszym celem jest zachęcanie do wzięcia udziału przede wszystkim gorzowian i mieszkańców regionu. Chcemy, żeby była to impreza, z której wszyscy mieszkańcy będą dumni. Wtedy łatwiej przyjdzie im startować. Nie stawiamy na zawodowców, u nas liczy się występ. Oczywiście jest grupa biegaczy profesjonalnych, od początku impreza ma charakter międzynarodowy i to jest dobre, bo promują oni nasze zawody w kraju.

- Zastępca prezydenta Gorzowa Janusz Dreczka powiedział, że w krótkim czasie może u nas odbyć się także półmaraton. Bieg na dystansie ponad 20 kilometrów to już jest poważne wyzwanie i czy ta impreza, jeśli dojdzie do skutku, nie zniechęci amatorów biegających dla przyjemności i startujących na krótszych dystansach?

- Nie widzę problemu, żebyśmy mieli dwie imprezy biegowe na dobrym poziomie. W Zielonej Górze mają Bieg Bachusa i świetny półmaraton przyciągający dużą rzeszę uczestników. Mi taki dłuższy bieg chodzi po głowie od pewnego czasu i cieszę się, że władze miasta mają podobne zdanie, bo wspólnie zapewne łatwiej będzie nam coś fajnego przygotować. Na razie jednak wolałbym do perfekcji dopracować tą naszą ,,Dychę’’ i dokładnie przemyśleć sprawę półmaratonu. Gorzów co do zasady nie jest najlepszym miastem do biegania na długich dystansach, gdyż mamy mało terenów płaskich. Bieganie zaś po niewielkiej pętli w kółko nie jest atrakcyjne. Dlatego trasa półmaratonu czy nawet w przyszłości maratonu musiałaby być perfekcyjnie wybrana i dopracowana, bo nikt nie będzie chciał męczyć się po tych naszych wzniesieniach. Zobaczymy, jak to nam się wszystko poukłada. Chciałbym na początek zrobić taki próbny półmaraton charytatywny w okolicach grudnia przyszłego roku, gdyż wtedy są wolne terminy i można ściągnąć kilku dobrych zawodników.