Musimy się obronić przed wielką wodą

2016-07-29, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Bogusława Dziekańskiego, dyrektora Jazz Clubu Pod Filarami

- Przyszło lato. Przerwa w koncertach, ale w klubie cały czas się coś dzieje. Co teraz jest najpilniejsze?

- Obrona przed wielką wodą. Na dniach będziemy podnosić nasze zapory przed wodą w oknach od ulicy Jagiełły. Mamy tam co prawda już założone murki z cegieł, ale przy takich ponadnormatywnych ulewach, jakie nas nękają, nasze zapory są za małe. Przekonaliśmy się dotkliwie o takiej konieczności już we wrześniu ubiegłego roku. A te ostatnie deszcze tylko nas w tym upewniają, że trzeba je podnieść. Oczywiście cały czas mamy założoną zaporę od strony wejścia do klubu. A w samym klubie to przede wszystkim czeka nas remont stołów, które nie były naprawiane od 30 lat. Trzeba naprawić kawałek posadzki, bo coś się tam dzieje. Poza tym jak to wszędzie, coś trzeba załatać, coś domalować i już zrobi się wrzesień, więc czas na koncerty.

- Skoro przy wrześniu jesteśmy, to co czeka fanów w nowym sezonie?

- Zawsze planuję na tyle, na ile mnie stać. Trzeba zaznaczyć, że koncert, który odbył się z okazji 30-lecia Małej Akademii Jazzu był dość drogi. Bo i liczba muzyków obecnych na nim, jak i samo wydarzenie trochę kosztowało. Inna rzecz, że było to wydarzenie bez precedensu. Muzycy związani z MAJ zostali odznaczeni honorowymi odznakami miasta i wiem, że dla nich to była ważna rzecz. Ale podkreślam, trochę to kosztowało, więc wrzesień muszę planować ostrożniej. Dobra wiadomość dla fanów bluesa jest taka, że przyjedzie Earl Thomas, który zrobił tu furorę. Zagra Artur Tuźnik. Umawiam się z Łukaszem Pawlikiem, synem Włodzimierza. Na pewno więc fani będą zadowoleni.

- A co z bardzo lubianym koncertami w cyklu Gorzów Jazz Celebrations?

- No cóż, to będzie oczywiście także zależało od stanu kasy. Jak znajdę pieniądze, to zagramy jeden koncert w tym roku. Jak nie, to odbędą się dwa w przyszłym. Ale nie rezygnuję z tych wydarzeń, bo fani się przyzwyczaili i cały czas pytają.

Renata Ochwat