2016-08-03, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Kazimierza Czarneckiego, sobowtóra Janusza G. z bulwaru
- Jest pan zwolennikiem stawiania w Gorzowie różnego rodzaju rzeźb, obelisków, pomników na cześć znanych gorzowian oraz landsberczyków?
- Wszystko co może ubarwić miasto jest ciekawe i warte realizacji. Pomysł ze stawianiem niewielkich pomników uważam za trafiony, zwłaszcza że dotyczy to ludzi będących w różnych okresach symbolami miasta. Mam tu na myśli choćby Edwarda Jancarza, ale także Pawła Zacharka, Bronisławę Wajs-Papuszę i wielu innych. Dzięki temu te postacie pozostają w naszej pamięci, najmłodsi poznają historię miasta, są to również dobre miejsca do spotkań. Oczywiście nie można przedobrzyć i stawiać pomnik koło pomnika. Każdy musi mieć bowiem swoją historię i odnosić się do wyjątkowej osoby.
- A jak pan patrzy się na dekorowanie miasta takimi postaciami jak Janusz G., który od dwóch sezonów wypoczywa sobie na bulwarze?
- Ze względu na to, że wygrałem w konkursie na jego sobowtóra mógłbym tylko pozytywnie ocenić ten pomysł, ale nie o to chodzi. Mi się po prostu podoba, jak miasto jest ładnie udekorowane. Już nie pamiętam dokładnie gdzie, ale w jednym z miast widziałem uliczne pojemniki na śmieci w formie figurek znanych bohaterów różnych bajek. Wyglądało to zabawnie, estetycznie i czysto. Naprawdę ciekawy pomysł. Zimą gościłem w Legnicy i byłem zachwycony, jak tam centrum zostało pięknie udekorowane różnymi motywami. Czasami wystarczą drobne rzeczy, oryginalne, żeby przyciągnąć mieszkańców czy nawet okolicznych turystów do centrum. Ważne, żeby nie działać tylko okazjonalnie. Mieliśmy Dni Gorzowa, one się skończyły i zrobiła się cisza. I gdzie mają się ludzie spotykać? Praktycznie tylko na bulwarze, dlatego należy stworzyć kilka innych przyjemnych miejsc, wykorzystując do tego oryginalne motywy. Kiedy przyjechali do mnie krewni ze Szwajcarii nie bardzo miałem gdzie ich zaprowadzić i z konieczności wybrałem bulwar.
- Powróćmy jeszcze do konkursu, którego został pan zwycięzcą. Kiedy pierwszy raz zobaczył pan figurę Janusza G., to co pan sobie pomyślał i kto pana zachęcił do wzięcia udziału w konkursie?
- Na podobieństwo zwróciła uwagę córka, która również zachęciła mnie do udziału w zabawie. I dopiero po konkursie przyszedłem zobaczyć Janusza, bo wcześniej go nie widziałem. Wiadomo, był on uszkodzony i przechodził renowację. Co ciekawe, jak go ujrzałem od razu sięgnąłem do szafy i wyciągnąłem kapelusz, żeby upodobnić się do mistrza plażingu bulwarowego. Nawet podciąłem pod niego wąsy. Przyznaję, że paru znajomych też zwróciło mi uwagę, że jesteśmy do siebie rzeczywiście podobni, ale najwięcej na to zwracają uwagę klienci stacji paliwowej, na której pracuję.
RB
Trzy pytania do kom. Grzegorza Jaroszewicza, rzecznika prasowego Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie