2016-11-01, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Grzegorza L. Piotrowskiego, malarza związanego kiedyś z Gorzowem
- Po sporej przerwie znów można oglądać pana prace. Jaka to była długa przerwa?
- Kilka lat. W Kostrzynie, gdzie teraz można oglądać moje prace, ostatni raz byłem pięć lat temu. W Gorzowie nie było mnie dłużej. Przyjeżdżam do Kostrzyna, bo zaprasza mnie dyrektor Kostrzyńskiego Centrum Kultury Zdzisław Garczarek, no i zwyczajnie lubię tu wracać.
- Dlaczego?
- Bo choć mieszkam pod Krakowem już kilka ładnych lat, to jednak ciągle tęsknię do tych miejsc, jak choćby Gorzów. Prowadziłem tu galerię, byłem stypendystą prezydenta. Trochę się rzeczy tu jednak wydarzyło. I nie jest to tęsknota za jakimiś szczegółami, za jakimiś wydarzeniami czy czymś konkretnym. To nostalgia za tamtym czasem, za tamtymi ludźmi, za atmosferą. Nie wiem, czy wszyscy tak mają, ale mnie zwyczajnie tu ciągnie. Nawet pejzaż tu jest inny niż tam, gdzie obecnie mieszkam.
- No właśnie na wystawi można zobaczyć pejzaże. To podkrakowskie widoki?
- Tak i nie. To są widoki trochę stamtąd, trochę stąd. Oprócz pejzaży pokazuję też trochę aktów, bo ta wystawa jest takim moim kompromisem artystycznym właśnie pomiędzy aktem, a pejzażem. Od aktu doszedłem do pejzażu. Wystawę moich prac oglądać można do 18 listopada w Kostrzyńskim Centrum Kultury, a potem za jakiś czas będę wystawiał w jednej z zielonogórskich galerii.
Renata Ochwat
Trzy pytania do kom. Grzegorza Jaroszewicza, rzecznika prasowego Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie