Urzędnicy źle planują i potem dochodzi do zakorkowania miasta

2017-01-02, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Tomasza Rafalskiego, radnego z klubu PiS

- Jaki, w pańskiej ocenie, był miniony 2016 rok dla Gorzowa?

- Wystarczy spojrzeć na rozkopane ulice i można powiedzieć, że był to ważny rok, w którym ruszyły długo oczekiwane inwestycje drogowe. Dawno nie było ich na aż tak dużą skalę. Powstała akademia, podobnie jak w całym kraju ruszył program ,,Rodzina 500+’’, z którego korzystają także nasze gorzowskie rodziny. Muszę zatrzymać się na chwilę przy akademii. To jest wielka szansa dla miasta i nie należy przejmować się nielicznymi głosami przeciwnymi, kierowanymi głównie z pobudek politycznych. Nieważne jest, kto przyczynił się do podniesienia rangi uczelni. Ważne, żebyśmy umieli wykorzystać daną szansę. Potrzebne jest jednak większe wsparcie ze strony miasta, zwłaszcza w początkowej fazie jej rozwoju.

Jestem przekonany, że zapoczątkowane pozytywne zmiany to dopiero wstęp do tego co czeka nas w niedalekiej przyszłości. Mam jednak czasami obawy. Choćby w przypadku biurowca Przemysłówki. Z jednej strony wydaje się, że pomysł z jej zakupem to szansa na zagospodarowanie ważnej nieruchomości w centrum. Zwłaszcza, że brakuje nam takiego miejsca dla wielu urzędów, w tym dla kultury. Z drugiej boję się, że możemy wydać ogromne pieniądze na remont i wcale nie musimy osiągnąć oczekiwanego efektu. Dlatego rozumiem ludzi, którzy krytycznie wypowiadają się w tym temacie, ale zastanawiam się, co byłoby, gdybyśmy zostawili go na pastwę losu? Dlatego zachęcam do bardzo dokładnej analizy inwestycyjnej.

- Co zapisałby pan po stronie niepowodzeń?

- Największym problemem są wewnętrzne spory polityczne na poziomie miasta. Ostatnio doszły też sytuacje konfliktowe pomiędzy byłym i obecnym prezydentem. Spory widoczne są również na poziomie województwa. Myślę, że gdyby była dobra wola z wszystkich stron, dużo łatwiej byłoby nam realizować nakreślone zadania inwestycyjne. Potrzebna jest lepsza współpraca pomiędzy władzami miasta i zarządem województwa, żebyśmy nie musieli drżeć o środki unijne w ramach ZIT-ów. Następna sprawa to opóźnienia w realizacji rozpoczętych inwestycji. Myślę, że urzędnicy źle planują je i potem dochodzi do zakorkowania miasta, bo wystarczy, że mamy opóźnienie i remonty zaczynają się nakładać. W tej kwestii trzeba zacząć działać bardziej racjonalnie. Poza tym nie podoba mi się nowa strategia promocji miasta. Uważam, że są to zbędnie wydane pieniądze.

- Jako były sportowiec, a obecnie kibic, jest pan zadowolony z osiągnięć naszych reprezentantów?

- Tak, szczególnie cieszy mnie postawa piłkarzy ręcznych, gdyż do tej dyscypliny zawsze było mi najbliżej i czuję do niej największy sentyment. Już nie mogę doczekać się hali sportowej. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Ma być pomoc finansowa z ministerstwa sportu. Uważam, że hala powinna być z większą widownią niż w tej chwili jest to zakładane. Takie minimum to pięć tysięcy. Chodzi o to, żeby mogły u nas występować reprezentacje Polski w różnych dyscyplinach. A na mecze ligowe zawsze można zachęcać do bezpłatnego przychodzenia dzieci, dla których takie kibicowanie mogłoby być świetnym wstępem do uprawiania sportu. Żeby sport mógł się jednak coraz lepiej rozwijać, potrzebne jest szerokie środowisko sponsorów. Dlatego ważne jest, żebyśmy potrafili budować dobry klimat wokół sportu. Jest to bardzo ważna dziedzina dla miasta i powinna mieć swój wydział, który zajmowałby się profesjonalnie także rozwojem sportu rekreacyjnego. Oczywiście nie zapominam o żużlowcach i ich sukcesach. Chciałbym ponadto, żeby piłkarze powrócili na właściwe tory. Za dużo było zawirowań wokół klubu. Mam nadzieję, że działacze szybko zamkną przeszłość i rozpoczną pracę pozwalającą powrócić gorzowskiej piłce na poziom satysfakcjonujący kibiców.