2017-01-12, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Ireneusza Macieja Zmory, prezesa KS Stal Gorzów
- Miał pan okazję uczestniczyć w wielu rozmowach kontraktowych. Czy w ich trakcie doszło do jakiś szczególnych wydarzeń, do których dzisiaj powraca pan z uśmiechem na twarzy?
- Generalnie nic mnie w propozycjach kontraktowych nie zaskakuje. Kiedy pojawia się oferta z kosmosu, to od razu trafia do kosza i temat jest zamknięty. Możemy co najwyżej dopić napoczętą wcześniej kawę. Nie ma najmniejszego sensu rozmawiać o czymś, co jest nierealne do zrealizowania. Ale dwie sytuacje były ciekawe. Jeszcze w czasach, kiedy jeździliśmy w pierwszej lidze podpisaliśmy cztery kontrakty z zawodnikami zagranicznymi i włożyliśmy je do sejfu. Zwołaliśmy konferencję prasową, na której chcieliśmy z dużą satysfakcją je ogłosić. Niestety, do mediów wypłynęły ku naszemu niezadowoleniu dwa nazwiska i zostały one ujawnione kilka godzin przed spotkaniem z dziennikarzami. Postanowiliśmy na konferencji ujawnić tylko dwa pozostałe, czym wzbudziliśmy konsternację wśród dziennikarzy, którzy wyprzedzili nasze zamiary. Nieoczekiwanym finałem zakończyły się również rozmowy z Bartkiem Zmarzlikiem w 2015 roku. Jak wiadomo, miał on ważny kontrakt do końca ubiegłego roku i spotkaliśmy się tylko, żeby domówić aneks finansowy. Rozmowy przybrały jednak nieoczekiwany obrót i zakończyły się podpisaniem trzyletniego kontraktu.
- Dlaczego na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat poziom płac żużlowców zaczął drastycznie rosnąć?
- Ponieważ jako środowisko żużlowe nie potrafiliśmy wprowadzić uregulowań, które by powstrzymało ten wzrost płac. Chodzi o relacje podaży i popytu. Wiadomo, że na rynku jest mała liczba dobrych żużlowców i dlatego oni żądają coraz wyższych płac. Przez lata szukaliśmy różnych rozwiązań, ale żadne tak naprawdę nie było idealne. Pamiętam dyskusję na temat zachowania średniej KSM. Jeżeli chcieliśmy stworzyć w Polsce najsilniejszą i przez to najlepszą ligę w świecie musieliśmy od tego pomysłu odejść, żeby otworzyć bramy dla najlepszych, a nie promować słabszych. Ostatecznie został wprowadzony regulamin finansowy. Problemem dalej jednak jest mała ilość zespołów w ekstralidze. Powoduje to, że różnice pomiędzy drużynami walczącymi o medale a tymi w dolnych rejonach tabeli są niewielkie. Ze sportowego punktu widzenia jest to korzystne, lecz z finansowego powoduje, że ci co wcześniej wypadną z gry o medale najczęściej wpadają w tarapaty finansowe.
- Jakie było najbardziej stresujące wydarzenie w pańskiej karierze jako prezesa Stali?
- Nieprzespanych nocy miałem wiele, ale największy stres przeżyłem w minionym roku w trakcie oglądania rewanżowego półfinałowego meczu pomiędzy zielonogórzanami i torunianami. O nasz występ w finale nie obawiałem się, bo już w Poznaniu wysoko pokonaliśmy wrocławian i do rewanżu przystępowaliśmy spokojnie. Natomiast nie chciałem lubuskiego finału. Nie wiem dlaczego, ale stresowała mnie myśl, że może być lubuski finał, który wygra Falubaz i na naszym stadionie ich zawodnicy zawieszą sobie złote medale… Drużyna z Torunia rozwiązała na szczęście ten problem.
RB
Trzy pytania do kom. Grzegorza Jaroszewicza, rzecznika prasowego Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie