2017-03-05, Trzy pytania do...
Trzy pytania do prof. Czesława Osękowskiego, zielonogórskiego historyka, byłego rektora Uniwersytetu Zielonogórskiego.
- Od pewnego czasu powraca dyskusja o lubuskości. Co to oznacza – być lubuszaninem?
- To jest identyfikacja z pewną przestrzenią, w której się mieszka. Identyfikacja w sensie społecznym, politycznym, kulturowym. Ale to także jest wspieranie swoimi zdolnościami i przywiązaniem ten obszar.
- Panie profesorze, ale ja mieszkam w Gorzowie i absolutnie się nie identyfikuję z przymiotnikiem „lubuskie”. I co z tym fantem zrobić?
- Ja bym nie sprowadzał lubuskości do tego, czy ktoś jest z Gorzowa, Zielonej Góry czy Skwierzyny. Można być rzeczywiście gorzowianinem, a nie czuć się lubuszaninem. Dla mnie to jest rzecz oczywista. Ale jeśli mówimy o określonej przestrzeni, jeśli mówimy o ośrodku władzy, od którego jesteśmy przecież zależni, to w naszym interesie leży także fakt, żeby wspierać tę przestrzeń, od której zależy poziom naszego życia. Jest rzeczą oczywistą, że ludzie mają bardziej rozwiniętą identyfikację lokalną w sensie gminy, miasta czy wsi, zakładu pracy, szkoły, to jest zupełnie normalne. Ale wcale niemała grupa ludzi – mieszkańców województwa lubuskiego – uważa się właśnie za lubuszan.
- Z mojego oglądu sytuacji wynika, że z tym przymiotnikiem znacznie bardziej utożsamiają się ludzie na południu województwa, właśnie Zielona Góra. I tam ta kategoria jest nośna, natomiast tu, na północy, ta kategoria jest pusta. Czyż nie tak?
- Podkreślam, że nie sprowadzałbym lubuskości do takich kategorii czy przestrzeni, o których pani mówi. Jednak rzeczywiście badania pokazują, że ludzie bardziej się utożsamiają z lubuskością na południu województwa, podczas gdyby szukać korzeni Ziemi Lubuskiej historycznie i głęboko, to lubuskość ma większe prawo gościć na północy województwa. To jest skutek zaszłości, między innymi rywalizacji Gorzowa i Zielonej Góry, sytuacji dwóch województw, przepychania się w wielu rzeczach przez polityków i dziennikarzy z północy i południa. Nie można sprowadzać tych relacji do meczu żużlowego lub wydzierania sobie jednej czy drugiej instytucji. Natomiast zwykli ludzie uważają się za mieszańców tego województwa, za mieszkańców Ziemi Lubuskiej.
Trzy pytania do kom. Grzegorza Jaroszewicza, rzecznika prasowego Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie