2017-05-29, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Mirosława Marcinkiewicza, wiceprzewodniczącego sejmiku wojewódzkiego
- Dlaczego jest tak duża presja, na jak najszybsze zawieranie kontraktów i realizację inwestycji w ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych?
- Nie ma presji, bo przecież obecna kadencja samorządów trwa już 2,5 roku. Środki wchodzące do ZIT-ów zostały wyłączone z trybów konkursowych, co oznacza, że w naszym województwie Gorzów i Zielona Góra, wraz z wyznaczonymi gminami, nie muszą walczyć o pozyskanie tych funduszy, lecz skupić się jedynie na przygotowaniu projektów i podpisaniu umów. Mają to czynić sukcesywnie. Niestety, Gorzów znajduje się gdzieś tam pod koniec listy krajowej, jeżeli chodzi o wykorzystanie tych środków. Dlatego Ministerstwo Rozwoju zażądało od urzędu marszałkowskiego wyjaśnień. Pamiętam jak pół roku temu uczestniczyłem w rozmowie z miastem, które zadeklarowało, że do końca pierwszego kwartału ten wskaźnik kontraktacji osiągnie 43 procent. Niestety, nie zostało to zrealizowane, a przecież kiedy zaczynała się kadencja obecnego prezydenta te środki już leżały na stole. Ciągle słyszymy, że już, już, już, ale czas mija. Tak naprawdę pozostało zaledwie półtora roku na wykorzystanie funduszy ZIT-owskich.
- Przecież obecna perspektywa finansowa sięga 2020 roku, co mogłoby pozwolić na przeniesienie części inwestycji na następną kadencję?
- To prawda, ale pewnych rzeczy nie wiemy, szczególnie w kontekście wyjścia Wielkiej Brytanii i grożącego obniżenia budżetu unijnego. Nikt dzisiaj nie da nam gwarancji, że perspektywa finansowa zostanie zrealizowana w założonej wysokości. Ale możemy być pewni, że podpisane dzisiaj umowy będą zrealizowane. Ja przykładowo zastanawiam się, dlaczego przez 2,5 roku nie potrafiono w Gorzowie przygotować i podpisać umowy na budowę Centrum Edukacji Zawodowej i Biznesu? Obecnie projekt znajduje się w urzędzie marszałkowskim, lecz już po pierwszym przeglądzie okazuje się, że potrzebne są jeszcze inne dokumenty, m.in. do oceny środowiskowej. To wydłuża w czasie podpisanie kontraktu. Proszę się nie dziwić, że w urzędzie marszałkowskim jest widoczne zaniepokojenie, bo końcowa odpowiedzialność spada na władze województwa. Na miejscu prezydenta Gorzowa zrobiłbym wnikliwy przegląd wszystkich planowanych inwestycji, sprawdził, na jakim etapie one się znajdują i przygotował precyzyjny harmonogram.
- Prezydent Gorzowa twierdzi, że wybrał dłuższą, ale pewniejszą drogę przygotowywania wniosków z pełną dokumentacją, a nie na zasadzie ,,zaprojektuj i wybuduj’’. Czemu ten argument nie przekonuje ani ministerstwa, ani urzędu marszałkowskiego?
- Kierunek działania wybiera oczywiście beneficjent. Dla mnie, a przede wszystkim urzędu marszałkowskiego najważniejsze jest wykonanie planu. Gorzów ma na razie wykonanie na poziomie 23 procent zamiast planowanych prawie 48 procent. To zdecydowanie za mało i powiem wprost, że rosną we mnie obawy, czy uda się miastu wykorzystać wszystkie należne im środki. Pamiętajmy, że głównym rozdającym się Ministerstwo Rozwoju i jeżeli tam, w którymś momencie uznają, że Gorzów może nie zdążyć wykorzystać wszystkich funduszy może wydać polecenie zarządowi województwa, by ten relokował środki na inne cele. Moje wszystkie wypowiedzi dotyczące tej sprawy są podyktowane tylko chęcią zdopingowania władz Gorzowa do większej aktywności. Mam nadzieję, że przyjęty w ubiegłym tygodniu kolejny program naprawczy będzie już ostatnim, bo nie stać naszego miasta na stratę tak dużego dofinansowania.
RB
Trzy pytania do Macieja Gębali, reprezentanta Polski w piłce ręcznej