2017-08-23, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Ireneusza Macieja Zmory, prezesa Stali Gorzów
- W sobotę po raz siódmy w Gorzowie zostanie rozegrane żużlowe Grand Prix. I po raz kolejny możemy spodziewać się nadkompletu publiczności. O czym to świadczy?
- O słuszności decyzji podjętej przez prezydenta miasta i radnych w zakresie ponownego zawarcia trzyletniej umowy na organizowanie tej imprezy. Jak widać, nasze miasto jest głodne żużla na najwyższym poziomie sportowym i cieszymy się, że we współpracy z miastem możemy im dostarczyć tych emocji. W dyskusji, czy dana impreza powinna się odbywać w Gorzowie czy nie zawsze, powinien być brany pod uwagę najważniejszy czynnik, czyli frekwencja. W tej chwili mamy niezbity dowód na to, że Grand Prix w Gorzowie cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem. A skoro już wspominamy o sobotnich zawodach, to dawno nie mieliśmy takiej sytuacji, że aż tylu Polaków będzie walczyło o najwyższe cele. Przypomnę, że Maciej Janowski jest liderem cyklu, Patryk Dudek plasuje się na trzeciej pozycji, a Bartosz Zmarzlik jeszcze nie powiedział ostatniego słowa i zaczął ostatnio odrabiać straty do najlepszych.
- W przyszłym roku czeka nas ostatni turniej w ramach umowy podpisanej w 2015 roku. Czy warto podejmować starania o organizację następnych rund?
- Są miasta w historii Grand Prix, które organizowały, lub czynią to nadal, po kilkanaście turniejów i ciągle jest im mało. Ponownie odwołam się do frekwencji. Skoro u nas sprzedaż biletów na miejsca siedzące kończy się niemal miesiąc przed zawodami, to chyba warto dalej ją kontynuować. Oczywiście nie wszystko jest zależne od nas, a nawet od miasta. Jestem zwolennikiem podjęcia rozmów z BSI i wcale nie jesteśmy w nich bez szans na zawarcie kolejnej umowy. Naszym atutem jest wspaniała atmosfera w trakcie zawodów oraz to, że wszystko co robimy jest oceniane na najwyższym poziomie.
- W pierwszą niedzielę września rozpocznie się rywalizacja o medale w PGE Ekstralidze. Rundę zasadniczą Cash Broker Stal zakończyła na drugiej lub trzeciej pozycji, ale w ostatnim spotkaniu straciła Nielsa Kristiana Iversena. Czy w tej sytuacji plany związane z obroną mistrzowskiego tytuły muszą zostać zweryfikowane?
- To są play offy, mecze o wszystko. Tu nie ma już żadnego znaczenia, kto jak pojechał w rundzie zasadniczej. To jest etap, w którym nie bierze się jeńców. Mamy do wykonania konkretne zadanie, choć nie wybiegamy myślami zbyt daleko. Na razie interesuje nas tylko dwumecz półfinałowy z Betardem Spartą Wrocław, w którym musimy zdobyć przynajmniej 90 punktów, o ile zostaniemy sklasyfikowani na drugiej pozycji lub 91 punktów w przypadku trzeciego miejsca. Nikt w klubie nie kalkuluje, nie rachuje, jedziemy na pierwsze spotkanie do Wrocławia z twardym postanowieniem walki o zwycięstwo. Oczywiście, kontuzja Iversena jest dla nas poważną stratą, ale w tej chwili nie ma co już się nad tym zastanawiać. Historia nas już nauczyła tego, że w trudnych chwilach często inni zawodnicy mocniej się mobilizują, bo wiedzą, że los jest w ich rękach. Jeżeli każdy z zawodników da z siebie trochę więcej niż do tej pory, powinno być dobrze. Liczę przede wszystkim na Linusa Sundstroema. Dostanie on wielką szansę pokazania, iż może być zawodnikiem wysokiej klasy. A wtedy nasza drużyna, jako całość, nie powinna wiele stracić na wartości.
RB
Trzy pytania do Macieja Gębali, reprezentanta Polski w piłce ręcznej