2017-11-03, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Zenona Plecha, byłego żużlowca Stali Gorzów
- Za nami kolejny sezon żużlowy. Jaki on był dla całej dyscypliny?
- Od wielu lat światowy żużel przechodzi kryzys i na pewno nie pomogą tej dyscyplinie takie decyzje, jak ta ostatnia o przyznaniu dzikich kart na przyszłoroczny cykl Grand Prix zawodnikom mocno wiekowym, którzy już nie wniosą orzeźwiającego powiewu do tej dyscypliny. Nie rozumiem, dlaczego postawiono na Grega Hancocka, Nicki Pedersena czy Chrisa Holdera. Trzeba stawiać na młodych, zdolnych, ambitnych, którzy w trakcie jazdy nie kalkulują a walczą do końca. Wolałbym dalej oglądać w akcji Piotrka Pawlickiego niż Holdera. Wolę Maksa Fricka niż Hancocka. I tak można dalej wymieniać. Inną przyczyną, dla której żużel ma kłopoty, to koncentracja pieniędzy w jednym miejscu. Mam na myśli polską ligę, gdzie dalej płaci się bez opamiętania, a nie stawia się na rozwój młodzieży. Jeżeli miałbym natomiast ocenić sezon pod względem sportowym, to polscy żużlowcy całkowicie zdominowali ten sport. Jedynymi, którzy podejmują z nami walkę, zarówno w gronie seniorów, jak i juniorów, to Australijczycy. Powiem szczerze, że to akurat mnie cieszy, bo po erze Tomka Golloba, Jarka Hampela czy Krzyśka Kasprzaka wydawało się, że będziemy mieli pustkę. Okazało się, że pojawiła się świetna młodzież i przypuszczam, że już w przyszłym roku światowy żużel zostanie całkowicie zdominowany przez naszych chłopaków.
- Zapewne cały czas interesuje się pan tym, co się dzieje w Gorzowie. Jak z perspektywy Gdańska, gdzie pan mieszka, ocenia rozwój gorzowskiego żużla?
- Pozytywnie. Jestem pod wrażeniem dobrej pracy trenerów. Po odejściu Bartka Zmarzlika i Adriana Cyfera z kategorii młodzieżowej wszędzie mówiono, że Stal przez kolejnych kilka lat nie będzie miała dobrych juniorów. A tu mamy naprawdę niespodziankę, bo jazda Rafała Karczmarza, Huberta Czerniawskiego czy Alana Szczotki pokazuje, że ci chłopcy mają smykałkę i w kolejnych latach powinni być ważnymi ogniwami drużyny Stali. Cieszę się również, że w Gorzowie prowadzi się to szkolenie. Tradycja została zachowana z korzyścią dla klubu, bo tu zresztą zawsze o sile stanowili wychowankowie. Zawodnicy przychodzący z zewnątrz nie zawsze potrafili wkomponowywać się w specyfikę i klimat środowiska.
- Stal w tym roku obchodzi jubileusz 70-lecia. W czym tkwi siła tego klubu na żużlowej mapie Polski?
- W tym, że choć Stal była i jest klubem wielosekcyjnym, to jednak zawsze sekcją wiodącą był żużel. To ważne, bo gdyby postawiono na kilka silnych sekcji zapewne żadna nie byłaby w stanie osiągnąć dużego sukcesu. Tak było w Gdańsku, gdzie w Wybrzeżu byli koszykarze, piłkarze ręczni, żużlowcy i trudno było zbudować wszystkie te zespoły na poziomie mistrzowskim. Cieszę się, że Stal po trudniejszym okresie i pobycie w niższej lidze potrafiła się odbudować i od kilku lat ponownie walczy o najwyższe laury. Mam nadzieję, że niedługo będzie okazja powspominać, bo być może przyjadę do Gorzowa na obchody jubileuszowe.
RB
Trzy pytania do Macieja Gębali, reprezentanta Polski w piłce ręcznej