2017-11-13, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Leszka Janowiaka, honorowego prezesa Warty Gorzów
- Niedawno odbyła się debata na temat przyszłości gorzowskiego futbolu. Jakie wnioski nasunęły się panu po tym spotkaniu?
- Odnoszę wrażenie, że teraz będziemy mieli więcej chaosu niż było dotychczas, ale dobrze, że do takiej dyskusji w sumie doszło. Organizacją piłki nożnej w mieście jest zainteresowanych więcej klubów niż tylko pomysłodawcy debaty, czyli Stilon i Warta. Na spotkanie przyszli przedstawiciele chyba wszystkich piłkarskich stowarzyszeń działających w Gorzowie. Najbardziej zaskoczył mnie pomysł prezydenta Radosława Sujaka, żeby na poziomie seniorskim połączyć kluby i żeby w lidze występował jeden zespół. Z finansowego punktu widzenia wydaje się być to nawet logiczne, ale dla mnie jest to nierealne. Każdy klub ma swoje tradycje oraz ambicje i chce działać na własne konto. To naturalne w sporcie. Cieszę się, że w trakcie debaty wybrzmiało to, co nie wszyscy zauważają, że w Gorzowie w ostatnim czasie wspaniale rozwija się szkolenie dzieci i młodzieży. Powstaje mnóstwo akademii zajmujących się pracą u podstaw. Dzieci garną się do gry, odchodząc od komputerów, ale powstaje problem, o którym również sporo mówiono.
- Chodzi zapewne o słabą infrastrukturę piłkarską. Dlaczego w Gorzowie nie możemy doczekać się porządnej bazy czy nawet zwykłych pełnowymiarowych boisk?
- I to jest klucz do wszystkiego. Jako środowisko piłkarskie mówimy o tym od lat. Bez boisk nie da się utrzymać nieco starszych dzieci przy piłce. Póki trenują oni na mniejszych obiektach, póty nie ma problemów. Kiedy trzeba przejść na duże boiska, a z nimi jest problem, ci 14-15-latkowe zaczynają rezygnować i stawiają na inne zainteresowania. Pozostając przy szkoleniu uważam, że sprawa współfinansowania ze strony miasta jest nieźle rozwiązana, pieniądze na ten cel znajdują się i dobrze, ale bez boisk nie zrobi się kolejnego kroku. Wiosną i latem można jakoś sobie jeszcze poradzić, gorzej jest w okresie jesienno-zimowym. Dostęp do krytych czy sztucznych boisk oświetlonych czy nawet hal jest mocno utrudniony, co ma istotny wpływ na proces szkoleniowy. Mam nadzieję, że władze miasta po tej debacie raz jeszcze przeanalizuje możliwości i w najbliższym czasie pojawi się jasna strategia rozwoju piłkarskiej bazy dla miasta.
- Sporo dyskutowano o finansowaniu nie tylko młodzieżowego futbolu. Jako doświadczony, ale już emerytowany działacz co by pan podpowiedział obu stronom, czyli obecnym działaczom klubowym oraz władzom miasta?
- Nie będę aż tak zdecydowanie bronił obecnych działaczy, którzy muszą zrozumieć, że piłka nożna co prawda jest zdecydowanie najpopularniejszym sportem, ale nie jest pępkiem świata. Dlatego bardzo ważne jest budowanie atmosfery wokół gorzowskiej piłki, a w tym kierunku nie widać zbytniej aktywności. Rozumiem, że stadion choćby Stilonu wymaga generalnej modernizacji, ale skoro na trzecioligowe mecze przychodzi po kilkaset osób to oznacza, że sporo jest do zrobienie w kwestii popularyzowania i zachęcania innych do odwiedzania obiektu przy Olimpijskiej. Czasami mam wrażenie, że u nas po latach posuchy nagle chciano by w krótkim czasie osiągnąć duży sukces sportowy. Trzeba dążyć do tego, ale zachowując realizm i skupiając się na pracy u podstaw. Inaczej trzeba będzie sięgać po obcych piłkarzy, a na to nigdy nie będzie nas stać. Dlatego zmierzajmy do sukcesu wyznaczoną ścieżką. Najpierw stwórzmy bazę do szkolenia, potem modernizujmy stadion i zarazem powoli budujmy drużynę opartą na wychowankach gorzowskich klubów, którzy powoli będą piąć się w hierarchii ligowej. Zgadzam się natomiast z opiniami, że władze miasta powinny ze swojej strony zaproponować rozsądny projekt współuczestniczenia w realizacji założonego, wieloletniego programu.
RB
Trzy pytania do Macieja Gębali, reprezentanta Polski w piłce ręcznej