2017-12-04, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Iwony Markowicz-Winieckiej, gorzowskiej artystki malarki
- Miała pani ostatnio wernisaż w Szamotułach. Co to jest za wystawa?
- To jest wystawa zorganizowana na zaproszenie pana Adama Brzezińskiego, właściciela kawiarni Napoleon Cafe. W tej kawiarni działa galeria, którą kieruje Arleta Eiben i to właśnie z jej inicjatywy zostałam tam zaproszona. Nazwałam tę wystawę „Szeptem malowane”, ponieważ to są prace jakby szeptem. To zresztą jest pewnego rodzaju retrospektywa tego, czym się zajmowałam i zajmuję. Na wernisażu okazało się, że ta galeria, ale i ta kawiarnia to dość popularne miejsce, do którego przychodzi sporo osób zainteresowanych sztuką. Sam wernisaż był zresztą z tego powodu bardzo udany. Dodam, że w Szamotułach pokazuję prace, które prezentowałam już w Gorzowie. Byłam ciekawa, jak zaistnieją w innym miejscu z inną publicznością. Okazało się, że dobrze. Wystawa potrwa tam do połowy stycznia.
- Za niedługi czas zaprosi pani gorzowian do Filharmonii. Co to będzie za wystawa?
- Tak, w styczniu zaproszę do Filharmonii. Pokażę cykl „Genezis”, który zresztą jest znany gorzowskiej publiczności. Powiem tylko, że cykl stale się rozrasta i mam nadzieję, że w Filharmonii będzie też coś nowego. Otwarcie wystawy nie będzie miało wernisażu, ponieważ robi się je przy okazji czegoś nowego. Ale wiem, że „Genezis” ciągle zaciekawia, stąd pomysł na tę wystawę
- A jakie są dalsze pani plany?
- Zawsze są, zawsze. Pracuję nad nowym cyklem, ale dopóki nie powstanie, dopóty nie chciałabym o tym mówić. Poza tym cały czas zmagam się z czerwienią w Dniu Szóstym w cyklu Genesis, co jest czasochłonne, wymaga przemyślenia i pracy. Mam nadzieję, że jak się już uporam, to też pokażę te prace.
Renata Ochwat
Trzy pytania do Macieja Gębali, reprezentanta Polski w piłce ręcznej