2017-12-21, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Jerzego Synowca, radnego z klubu Nowoczesny Gorzów
- Budżet miasta na przyszły rok został przyjęty. Jest to najwyższy budżet w historii miasta, ale pan jednak nie zagłosował za jego przyjęciem. Dlaczego?
- Mam ogromne wątpliwości, czy zaplanowane środki na inwestycje zostaną właściwie i w wyznaczonym czasie wydane. Proszę spojrzeć na bieżący rok, gdzie mieliśmy zaplanowane inwestycje na kwotę o połowę niższą, a i tak nie udało się wielu z nich zrealizować. I nie chodzi tylko o te największe, jak rozpoczęcie modernizacji ulicy Kostrzyńskiej, aczkolwiek jest to wymowny przykład. Prezydent pomimo ogromnych wysiłków i zapewne starań nie może dać sobie rady nawet z tak drobnymi inwestycjami jak budowa dwóch piłkarskich boisk treningowych. Miały być zrobione w tym roku, nie zostały, bo wiecznie są jakieś problemy. Mógłbym tutaj wymieniać dalej, ale wszyscy doskonale wiedzą, co zostało zbudowane, a właściwie czego nie udało się jeszcze ruszyć. Sporo remontów zostało przeniesionych na kolejny rok. Natomiast z tym rekordem, jeżeli chodzi o wpływy, to nie przesadzałbym, bo do budżetu są liczone spore środki, które miasto dostanie tylko po to, żeby je przekazać dalej. Rzecz naprawdę nie jest w tym, czy budżet jest rekordowy czy nie, ale w tym, żeby sprawnie wydawać pieniądze na potrzebne z punktu widzenia rozwoju Gorzowa inwestycje. Mam duże wątpliwości, dlatego nie poparłem budżetu w kształcie przedstawionym przez prezydenta. Jesteśmy bardzo bierni, ciągle na coś czekamy, nie potrafimy znaleźć wykonawców, ustalić nawet realnych cen, za które moglibyśmy ściągnąć do nas dobre i sprawnie działające firmy budowlane. Proszę zobaczyć, jak jest remontowana estakada, za którą odpowiada PKP. Wszystko przebiega bardzo sprawnie, prace są realizowane szybciej niż został wyznaczony harmonogram. Inny przykład. Zielona Góra przebudowała swoją główną ulicę Bohaterów Westerplatte na odcinku kilometra w czasie sześciu miesięcy, czyli szybciej niż było to zawarte w umowie. My robimy kilkusetmetrowy odcinek Warszawskiej drugi rok, a wszystkie terminy zostały wielokrotnie przekroczone.
- A jest sens dalej debatować nad strategią i marką Gorzowa?
- Nie była potrzebna nam do niczego marka ,,Gorzów Przystań’’, do niczego nie jest nam potrzebna marka ,,Gorzów w sam raz’’. Niepotrzebnie wyrzuciliśmy mnóstwo pieniędzy w błoto. Nam jest potrzebny Gorzów przyjazny ludziom, szczególnie mieszkańcom, także turystom, którzy przypadkiem do nas zajrzą. Nam są potrzebne porządne ulice, zadbana zieleń, wyremontowane kamienice, słowem zadbane miasto. Niektórym wydaje się, że jak wymyśli nazwę to cała Polska, może nawet Europa zainteresuje się Gorzowem. Często pytam znajomych gorzowian, czy poznali choć jedno miasto na bazie wymyślonego przez nie hasła promocyjnego? Nikt nie potrafił twierdząco mi odpowiedzieć. Ta marka i strategia jest nam potrzebna jak psu piąta noga.
- Czy jako miłośnik Gorzowa i lokalnych pomników jest pan zwolennikiem postawienia w Gorzowie pomnika rotmistrza Witolda Pileckiego?
- Ten pomysł podoba mi się średnio. Pilecki nie miał żadnych związków z Gorzowem. Jeżeli zaczniemy odważniej iść tą drogą, to zaraz pojawią się propozycje postawienia pomników tysiącom innym polskich bohaterów. Jestem zwolennikiem stawiania takich pomników, ale w miejscach związanych z danym bohaterem. W przypadku Pileckiego może to być miejsce jego narodzin, przebywania w obozie koncentracyjnym, czy tam gdzie został zamordowany. Stawianie wszędzie mija się z celem. Dlatego razem z moim przyjaciółmi dążymy do honorowania gorzowskich bohaterów, ludzi rozpoznawalnych. Chcemy postawić w Gorzowie choćby pomnik Władysława Andryki. Młodego chłopaka, także żołnierza wyklętego, który u nas chciał się skryć, ale został zamordowany.
RB
Trzy pytania do Macieja Gębali, reprezentanta Polski w piłce ręcznej