2018-01-23, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Pawła Anioła, szefa sztabu WOŚP przy Zespole Szkół Gastronomicznych
- Tegoroczny finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy jest już dawno za nami. Czy jako szef jednego ze sztabów czuje pan jeszcze emocje związane z grą Orkiestry?
- Tak, emocje zejdą dopiero po rozliczeniu sztabu. Czas na to mamy do końca stycznia. Muszę przyznać, że choć działam przy WOŚP już od jedenastu lat, a szefem sztabu jestem od czterech, to emocje towarzyszące temu wydarzeniu zawsze są podobne. Wszelkie działania organizacyjne nie nazwałbym rutyną, bo wtedy chyba zacząłbym tracić energię do tego co robię. A nie tracę. Ciągle tym żyję. We krwi chyba mam już działalność charytatywną, chcę pomagać, podobnie jak wszyscy, którzy działają razem ze mną w sztabie, w tym wspaniali wolontariusze.
- Kiedy rozpoczną się przygotowania do następnego finału i co zawsze jest najtrudniejsze w tych przygotowaniach?
- Pracę w sztabie zaczynamy już we wrześniu. W pierwszych tygodniach tak naprawdę dopiero się rozkręcamy, ale już w październiku zaczynamy wyczuwać ten zbliżający się czas, jakim jest najczęściej druga niedziela stycznia kolejnego roku. Każdy element przygotowań jest określonym wyzwaniem. Niby działamy według przyjętych schematów, ale każdego roku wygląda to inaczej, bo pracuje się na żywym organizmie. Najważniejszymi zadaniami każdorazowo jest znalezienie sponsorów, wolontariuszy oraz przygotowanie organizacyjne samego finału.
- W każdym kolejnym roku jest trudniej czy łatwiej przygotować w Gorzowie finał WOŚP?
- Różnie z tym bywa. Są lata, że wszystko idzie jak z płatka, ale są i takie, że mamy pod górkę. W tym roku wszystko ułożyło się akurat dobrze, można powiedzieć, że niczym negatywnym nie zostaliśmy zaskoczeni. Jeżeli już to raczej pozytywnym zaskoczeniem była licytacja jednej z koszulek fundacyjnych, którą sprzedaliśmy za tysiąc złotych. Nabywca oczywiście nie myślał o zakupie za wszelką cenę koszulki. To był tylko pretekst, on chciał po prostu przekazać sporą sumę pieniędzy na dzieci. I to jest w tej naszej działalności wspaniałe, jak spotyka się tak przyjazne osoby. To, jak wygląda sam finał WOŚP zależy od wielu ludzi, którzy z nami od lat współpracują. To im potem na okolicznościowej uroczystości dziękujemy, chcąc pokazać, iż jest to wspólny sukces dziesiątek ludzi, mieszkańców, organizacji czy instytucji. Dziękujemy wolontariuszom i wszystkim współorganizatorom. Wręczając takie podziękowania oczywiście zachęcamy do dalszej współpracy w kolejnym roku i najczęściej otrzymujemy pozytywną odpowiedź. Zresztą jestem przekonany, że nasze gorzowskie serca będą grały do końca świata i o jeden dzień dłużej.
RB
Trzy pytania do Macieja Gębali, reprezentanta Polski w piłce ręcznej