2018-06-08, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Tomasza Gęsikowskiego, wiceprezesa Aktorskiego Klubu Tenisowego
- Jak długo już zainteresowani polscy artyści są stowarzyszeni w Aktorskim Klubie Tenisowym?
- Tradycja jest naprawdę długa, nie powinniśmy chyba się do tego przyznawać, bo akurat mija 20 lat. Wszystko zaczęło się od tego, że zebrała się grupa zapaleńców, kochających grać w tenisa, a nasza szefową została Barbara Kowalska, specjalistka od… tenisa stołowego. Miała jednak dobre kontakty z różnymi środowiskami, w tym grupą parlamentarną, z którą często rozgrywaliśmy różne turnieje. Jednym z czołowych zawsze graczy był Jerzy Wierchowicz, znany gorzowski poseł. Pewnego dnia uznaliśmy, że należy sformalizować naszą działalność. Od wielu lat kapitanem i prezesem klubu jest Jan Englert. Muszę przyznać, że często do swoich kalendarzy najpierw wpisujemy daty turniejów tenisowych, a potem do nich dopasowujemy terminy spektakli teatralnych.
- Czym dla aktorów jest gra w tenisa?
- Wspaniałą odskocznią. Zawód aktora dostarcza mnóstwo codziennego stresu i każdy z nas stara się znaleźć sposób na odreagowanie. Gra w tenisa jest jedną z propozycji. Swoją droga po tych 20 lat okazuje się, że ta nasza gra nie jest już zwykłą zabawą, a poważna rywalizacją. Corocznie uczestniczymy w dwunastu naprawdę poważnych turniejach. Trzy sami organizujemy, na resztę jesteśmy zapraszani. Niektóre mają bogatą tradycję, jak choćby ten w Świnoujściu, gdzie zagramy już po raz piętnasty. Jeszcze dłuższą historię mają zawody Pekao Szczecin Open, którego dyrektorem jest Krzysztof Bobala. Krótszą tradycję ma turniej Narvil Gentlemen's Tennis Cup w Serocku, w którym zagraliśmy na przełomie maja i czerwca. Był to jednak wyjątkowy dla nas turniej, bo został połączony z obchodami 75-lecia urodzin Jana Englerta. A jego wkład w rozwój tenisa został nawet zauważony przez Polski Związek Tenisowy, który wręczył mu złoty medal za promocję tej dyscypliny. Dodam jeszcze, że my z określonymi miejscami utożsamiamy się i kiedy jedziemy na trzeci, czwarty i kolejny turniej zawsze staramy się coś pożytecznego zrobić dla lokalnej społeczności. Choćby zebrać pieniądze dla fundacji działających na rzecz pomocy innym.
- W nadchodzącą sobotę i niedzielę zadebiutujecie na gorzowskich kortach przy Słowiance w turnieju TENIS VIP CUP. Skąd pomysł, żeby przyjechać do naszego miasta i czy to jest początek budowy marki kolejnego turnieju tenisowego w kraju?
- Wierzę, że jest to początek czegoś fajnego. Do Gorzowa przyjeżdżamy na zaproszenie dyrektora teatru Jana Tomaszewicza oraz prezydenta Jacka Wójcickiego. Od razu przyjęliśmy zaproszenie, choć z terminami mamy problemy, ale akurat jedno miasto wycofało się z organizacji imprezy i pojawiła się sposobność, żeby przyjechać do Gorzowa. W sumie przyjedzie nas siedmiu, ośmiu, resztę stawki uzupełnią parlamentarzyści i goście zaproszeni przez prezydenta. Zagramy turniej deblowy. W sobotę będą, od godziny 10.00, odbywały się eliminacje, w niedzielę natomiast najpierw zaprosimy na półfinały, potem finał. Zapewniam, że zainteresowani kibice będą mogli liczyć też na autografy i wspólne zdjęcia z artystami.. Do Gorzowa przyjedzie oczywiście Jan Englert, będą poza tym Karol Strasburger, Paweł Orleański, Wojciech Dąbrowski, Stan Borys, Jerzy Gudejko, moja skromna osoba i zobaczymy, może jeszcze ktoś się zdecyduje.
RB
Trzy pytania do Dominiki Muniak, reżyserki filmu „Landsberczanka”