2018-07-13, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Zbigniewa Czarnucha, regionalisty, historyka, szefa Klubu Gorzowskich Regionalistów
- Klub organizuje regularne wycieczki tematyczne po pograniczu. Skąd taki pomysł?
- Powodów jest kilka. Pierwszy to był taki, że kierowały mną moje osobiste zainteresowania pograniczem. Drugi powód to taki, że nagle zebrała się grupa osób, które podobnie jak i ja lubią jeździć po nieoczywistych miejscach, poznawać je. Grupa ludzi, która czuje się ze sobą dobrze i do której każdy może się dołączyć. No i po trzecie, to jest też urozmaicenie życia emerytów (śmiech). To jest ciekawe doświadczenie, które wciąga.
- Dlaczego właśnie regionaliści jeżdżą po pograniczu?
- Jeśli się mieszka na pograniczu, a my przecież mieszkamy, naturalnym jest jego poznawanie. Jeśli się chce oswoić historię tych ziem, a my chcemy, nie ma lepszego sposobu, niż takie ich poznanie. W czasie takich podróży odkrywamy to, co nas łączy. Prosty przykład – byliśmy ostatnio w Eberwalde. Oglądaliśmy kościół, który ma charakterystyczne cechy wspólne z kościołem w Dobiegniewie. Podobnie jest z istniejącym w przeszłości przemysłem szklarskim – z dzisiejszych Niemiec sztuka wytwarzania szkła przyszła na nasze, dziś pod polską administracją ziemie. Szukanie takich wspólnych śladów, wspólnych znaczeń jest fascynujące i my po te ślady jeździmy.
- Trudno jest zorganizować taką wycieczkę?
- Przede wszystkim trzeba chcieć. Oczywiście należy się do takiego wyjazdu przygotować. Oznacza to przeczytanie iluś książek, przygotowanie trasy, w czym dziś bardzo pomaga komputer i Internet. Następnie zwołać ekipę, a u nas uczestnictwo jest bardzo dobrowolne. Rzecz bardzo istotna, to samochody, bo na nasze wycieczki jeździmy prywatnymi autami. Potem to już sama przyjemność odkrywania rzeczy ciekawych, które niekonieczne leżą na oczywistych szlakach wycieczkowych. Dodam, Regionaliści to otwarte towarzystwo. Można się do nas przyłączyć.
Renata Ochwat
Trzy pytania do Dominiki Muniak, reżyserki filmu „Landsberczanka”