2018-08-26, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Bartosza Zmarzlika, wicelidera klasyfikacji Grand Prix
- W gorzowskim turnieju Grand Prix zająłeś drugą pozycję. Jak oceniasz całą imprezę?
- Cały dzień był dla mnie ciężki. Swoją drogą corocznie właśnie gorzowskie Grand Prix jest dla mnie najtrudniejsze. Wiąże się to z dużą presją. Każdy mocno na mnie liczy, a ja nie chcę nikogo zawieść. Siebie również. Z drugiej strony świetnie czuję doping ze strony publiczności, który wręcz niesie mnie do przodu. I za to jej dziękuję. Co do strony sportowej, tor po opadach deszczu był perfekcyjnie przygotowany, choć kiedy przed zawodami wyszedłem go zobaczyć trochę się zacząłem obawiać tej nawierzchni. Było sporo mazi, ale na szczęście pierwszy bieg miałem w czwartej odsłonie. Do tego momentu wszystko dobrze się ułożyło.
- To był siódmy twój występ w Grand Prix na stadionie im. Edwarda Jancarza i po raz szósty awansowałeś do wielkiego finału, a po raz trzeci stanąłeś na podium. Co jednak najciekawsze, było to najlepsze twoje Grand Prix na obiekcie Stali pod względem punktowym. Czy 18-punktowa zdobycz bardziej cieszy od ewentualnego zwycięstwa?
- Jadąc na stadion pomyślałem sobie, że jeżeli zdobędę 18 punktów i zajmę ostatnie miejsce w finale, to będę bardziej zadowolony, niż jak wygram z mniejszym dorobkiem punktowym. Skończyło się naprawdę dobrze. Drugie miejsce jest świetne. Martin Vaculik kapitalnie wyszedł w finałowym biegu z czwartego pola i mógł po szerokiej nabrać odpowiedniej prędkości. W drugim łuku miałem dobrą przyczepność, ale musiałem wykantować motocykl w krawężniku, natomiast Martin dalej był na dobrej ścieżce, utrzymywał wysoką prędkość i nikt nie był w tym momencie w stanie już mu przeszkodzić w wyjściu na czoło stawki. Dlatego porażka z nim nie sprawiła mi wcale przykrości. Martin jest super kolegą. Swoją drogą Cash Broker Stal wygrała w finale 5:1 i z tego cieszymy się najbardziej.
- Na trzy rundy przed końcem mistrzostw jesteś wiceliderem cyklu. Medal wydaje się być na wyciągnięcie ręki, ale za dwa tygodnie turniej w Krško. Tam jeszcze nie udało ci się awansować nawet do półfinału. Obawiasz się tego turnieju?
- W tej chwili nie ma dla mnie znaczenia, który jestem w klasyfikacji i ile do kogo tracę punktów, ani ile mam przewagi nad innymi. Tak naprawdę najważniejsza klasyfikacja będzie ta, którą ujrzymy po 23 wyścigu w Toruniu, kiedy zakończymy walkę. Na razie jadę do przodu i zbieram punkty. Mogę zapewnić wszystkich, że z całych sił będę walczył na Słowenii o każde ,,oczko’’. Mam bardzo dobry sprzęt i tutaj chciałbym podziękować panu Ryszardowi Kowalskiemu za jego przygotowanie. Przed nami jest jeszcze trochę ścigania i wszystko może się wydarzyć.
RB
Trzy pytania do Moniki Studenckiej, projektantki, zwyciężczyni konkursu Recykling Fashion Show