2018-10-29, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Sławomira Szenwalda, dyrektora Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Zbigniewa Herberta
- Biblioteka wojewódzka wzbogaciła się ostatnio o rzecz niezwykłą, a mianowicie o książki kucharskie. Co to są za książki?
- To są zabytkowe książki z przełomu wieków XIX i XX. Dotyczą rzeczywiście kulinariów. Wśród nich są takie dwa białe kruki, ponieważ jedna ma tytuł „Książka kucharska nowomarchijska”, druga jest wydana w Landsbergu. Rzeczywiście są tam ciekawe przepisy. Co interesujące, w większości są pisane pismem, jaką typografowie czcionki nazywają szwabachą, czyli charakterystyczną długą czcionką. Jest trochę trudną w czytaniu. No i mogę dodać, że pierwszy przepis już tłumaczyliśmy ze studentami germanistyki w Akademii im. Jakuba z Paradyża. Dodam, nie jest to łatwe, w sensie przepisu, nazywa się to karp w zalewie polskiej i jest to z Nowomarchijskiej Książki Kucharskiej.
- Czyżby należało się spodziewać, że biblioteka będzie zapraszała na degustacje nowomarchijskich potraw?
- To nie jest wykluczone. Mamy bardzo dobrą współpracę z Zespołem Szkół Gastronomicznych, z panią dyrektor Małgorzatą Pawłowską, więc może tu się niejeden ciekawy projekt zrodzić. Jednak na razie ten cały zbiór jest inwentaryzowany, musi zostać uporządkowany, i pewnie jak Towarzystwo Miłośników Gorzowa, za co jestem bardzo wdzięczny, przekazało nam to w całości, tak to też pozostanie jako właśnie zbiór zwarty w Dziale Zbiorów Specjalnych. Nie chcemy rozdzielać tych unikatowych jednak rzeczy. Nie tylko bowiem książki tam są, ale też na przykład notatki czy zeszyty zapisane ręcznie. Dlatego to będzie jednolity zbiór – Kulinaria landsberskie.
- Zatem można postawić tezę, że biblioteka konsekwentnie rozwija dział regionalny i to zarówno jeśli chodzi o historię niemiecką, jak i historię polską?
- Jak najbardziej. Działamy w wielu kierunkach. Mamy też partnerów po niemieckiej stronie. Odbywają się konferencje nowomarchjskie. Planujemy w przyszłym roku warsztat poświęcony Teodorowi Fontanemu. A tutaj mamy po prostu szczęście, że znaleźliśmy tak wspaniałych donatorów jakim jest Towarzystwo Miłośników Gorzowa. Sami prawdopodobnie nie dotarlibyśmy do takich unikatowych zabytków, ponieważ nie mamy tylu pracowników, tylu detektywów, i nie mamy tylu ludzi, którzy mają prywatne kontakty, bo w tym konkretnym przypadku właśnie takie kontakty trzeba było wykorzystać. Trzeba mieć pasję poszukiwawczą, taką detektywistyczną żyłkę wręcz, aby takie białe kruki tropić. I co jest niebagatelne, trzeba mieć jeszcze na to środki. A my nie zawsze mamy na takie wydatki. My pieniądze głównie wydajemy na nowości. Dlatego tym większe słowa podzięki za ten dar Towarzystwu Miłośników Gorzowa.
Renata Ochwat
Trzy pytania do Moniki Studenckiej, projektantki, zwyciężczyni konkursu Recykling Fashion Show