2018-12-19, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Jacka Wójcickiego, prezydenta Gorzowa
- Jest pan zadowolony z przyjętego przez radnych budżetu miasta na 2019 rok?
- Tak, zwłaszcza że budżet ten to wypadkowa wielu rozmów. Jego kształt to wynik nie tylko pracy urzędników, ale także radnych. To z ich inicjatywy wiele działań inwestycyjnych zostało wpisanych do budżetu, co wynika z dobrej współpracy, jak i otwartości z obu stron. Jest to przede wszystkim rekordowy budżet, powoli dobijamy do miliarda złotych. Rekordowy też z innego względu, bo aż 343 miliony złotych zaplanowaliśmy na inwestycje, mające systematycznie zmieniać Gorzów. Głównie inwestujemy w infrastrukturę drogową i torową. Z tego powodu uważam, że zbliżający się rok będzie dla naszego miasta z jednej strony dobry, ale z drugiej, co wyraźnie podkreślam, bardzo trudny. Gros inwestycji wchodzi w główny etap prac budowlanych, co już widać poprzez stale rosnące utrudnienia w poruszaniu się po mieście. To nie wszystko, bo dalej będziemy musieli mierzyć się z tematem rosnących cen. Rynek budowlany jest nadal bardzo trudny, co pokazał choćby przetarg na budowę Centrum Edukacji Zawodowej i Biznesu, gdzie zaproponowane bardzo wysokie kwoty. Musimy coraz częściej weryfikować nasze plany. W pierwszym kwartale, najpóźniej w drugim, dokonamy przeglądu Wieloletniego Planu Inwestycyjnego i wtedy już przedstawimy jasny plan dalszego działania. Na pewno niektóre wcześniej planowane inwestycje trzeba będzie przełożyć na późniejszy czas.
- Największym atutem budżetu są inwestycje. A które obszary są najbardziej niedoszacowane i dlaczego na przestrzeni ostatnich pięciu lat spadek we wpływach z podatków i opłat lokalnych wyniósł ponad 20 milionów złotych?
- Zawsze największe problemy są z wydatkami bieżącymi. Jeżeli chodzi o wydatki majątkowe to ciągle mamy duże zdolności zarówno kredytowe, jak i wykonawcze. Dlatego mówiąc o niedoszacowaniu na pewno chciałoby się przeznaczyć wyższe środki na sprawy społeczne, w tym oświatę, kulturę, sport. Niestety, ale nie możemy te wydatki zakwalifikować jako majątkowe, a to one tak naprawdę determinują rozwój miasta i możliwości spłaty kredytów. Im niższe są wydatki bieżące, tym lepiej jest dla miasta, a najlepiej jak rosną jeszcze dochody bieżące. Co do spadających lokalnych wpływów podatkowych to lepiej byłoby, gdyby taką diagnozę postawili ekonomiści, ponieważ wiele czynników na to wpływa. Jako miasto staramy się walczyć o każdy grosz i cieszymy się, że wyraźnie rosną wpływy z innych podatków, mianowicie PIT i CIT. Za tym rośnie cały budżet, dlatego nie chcemy działać impulsywnie i nie podnosimy lokalnych podatków. Czynimy to jedynie o wskaźnik inflacji.
- Napisał pan list do premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie podwyżek cen energii. Jakiej spodziewa się pan reakcji ze strony szefa polskiego rządu?
- Zewsząd słyszymy, że ceny energii nie wzrosną. Ostatnio mówiła o tym minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz. I to nie tylko dla odbiorców indywidualnych, ale i pozostałych, w tym samorządów lokalnych. Nam już niestety wzrosły. Jako samorząd musieliśmy zakupić energię na przetargu i mimo, że uczyniliśmy to dla potężnej grupy zakupowej, składającej się z ośmiu podmiotów, wzrost ceny energii sięgnął 73 procent. Zakup miał miejsce na unijnym przetargu i dotyczył całego 2019 roku. Dlatego oczekujemy od premiera wyjaśnień i zaprezentowania klarownej sytuacji, bo ostatnio jest zbyt duży chaos informacyjny. Druga sprawa to proponujemy premierowi, żeby ceny energii dla samorządów podlegały analizie Urzędu Regulacji Energetyki, bo przecież i tak za ten prąd płacą mieszkańcy. I trzecia sprawa, jeżeli rzeczywiście ceny energii na 2019 roku mają pozostać na niezmienionym poziomie, to jako samorządy liczymy na rekompensatę, bo nie mamy już możliwości anulowania odbytego przetargu.
RB
Trzy pytania do Moniki Studenckiej, projektantki, zwyciężczyni konkursu Recykling Fashion Show