2019-06-25, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Krzysztofa Cegielskiego, byłego żużlowca Stali Gorzów
- Za nami trzy rundy tegorocznych indywidualnych mistrzostw świata na żużlu. Czy już można wskazać faworytów do walki o medale?
- Zdecydowanie za wcześnie. Kiedy jeszcze przed zawodami w Pradze czytałem artykuły, że Polacy nie mają już konkurentów, a jedynym, z którym mogą powalczyć o medale to Leon Madsen, byłem zaskoczony. Jak można dokonywać jakikolwiek ocen zaledwie po dwóch turniejach? Cykl Grand Prix składa się z dziesięciu rund, jest czasowo rozłożony na prawie pięć miesięcy. W tym czasie każdego zawodnika może spotkać różny los. Dzisiaj ktoś jedzie znakomicie, ale w lipcu czy sierpniu może borykać się z kłopotami i inni będą walczyli o zwycięstwo. Nie wybiegajmy nawet tak daleko, a weźmy tylko ostatnie zawody w Pradze, które zakończyły się wygraną będącego po dwóch rundach na czternastym miejscu Janusza Kołodzieja. Zaczął on turniej świetnie, potem wpadł w dołek i końcówkę miał ponownie znakomitą. Takie jest to Grand Prix. Dzisiaj wygrywa jeden, jutro wszystko może się przewrócić do góry nogami. Wiem, że mówienie, iż każdy może wygrać jest banałem, ale kiedy spojrzymy na uczestników Grand Prix, to naprawdę każdy może wygrać.
- Tegoroczne Grand Prix są rozgrywane w bardzo szybkim tempie. Jeszcze z toru nie zjadą uczestnicy zakończonego wyścigu a już są wpuszczani następni. To dobrze?
- Moim zdaniem tak. Widzowie nie lubią oglądać traktorów i innych mniej istotnych rzeczy w przerwach. W parkingu też wszystko gra jak w szwajcarskim zegarku, wszystkie teamy są profesjonalnie przygotowane, znakomicie reagują się szybkie tempo zawodów i jeżeli nie ma potrzeby, to nie należy przedłużać imprezy. Oczywiście, jeżeli nic zaskakującego się nie wydarzy.
- Pozostaje zapewne problem z jakością przygotowywania torów?
- Rzeczywiście, ten w Pradze nie był najlepszy i mówię to wprost pomimo, że wygrał Polak. Tak się zastanawiam, czy gdyby nie było naszych reprezentantów na podium, czy ponownie byśmy słuchali narzekań, że nasi nie umieją jeździć w trudnych warunkach, a jedynie na aptekarsko przygotowywanych torach w kraju? Moim zdaniem problem nie tkwi w tym czy dany tor jest łatwy czy trudny. Chodzi, żeby pozwalał zawodnikom rozwinąć skrzydła, a także na bezpieczne wyprzedzanie po różnych ścieżkach. W Pradze mieliśmy za dużo ciężkiej i luźnej nawierzchni. Przez to nie można było odpowiednio rozpędzić motocykla i bezpieczne zaatakować. I nad tym organizatorzy kolejnych rund muszą pomyśleć.
RB
Trzy pytania do Moniki Studenckiej, projektantki, zwyciężczyni konkursu Recykling Fashion Show