2020-07-03, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Jacka Wójcickiego, prezydenta Gorzowa
- Poznaliśmy raport o stanie miasta za ubiegły rok. W jakiej kondycji znajduje się obecnie Gorzów?
- Raport pokazuje dane dotyczące nie tylko stan miasta, ale również drogi, jakie obraliśmy w kierunku jego dalszego rozwoju. Bardzo mocno postawiliśmy na przebudowę Gorzowa. Takich inwestycji, jakie są w tej chwili prowadzone, nie było od czasów powojennych. Wskazaliśmy w raporcie co już udało nam się zrealizować, co jest w trakcie prac, ale wykazaliśmy też słabsze strony oraz tego, czego jeszcze nie udało się zrobić. Największą bolączką ostatnich lat jest to, że postawiliśmy przed sobą ambitne cele, ale z różnych powodów musimy z pewnych rzeczy zrezygnować lub przełożyć ich realizację na późniejszy czas. Inną bolączką jest to, że nie wszystko jest realizowane w wyznaczonych terminach. Niemniej tych plusów widać zdecydowanie więcej i na pewno rozwijamy się jako miasto.
- Otrzymał pan absolutorium za ubiegły rok, obecny jest jednak bardzo trudny pod względem budżetowym, a już powoli trzeba myśleć o przyszłym roku. Jakie wnioski płyną z omawianego raportu pod kątem budowy budżetu na 2021 rok?
- Cały czas stoimy przed problemem poznania tegorocznej dziury budżetowej. Obawiam się, że jeszcze w lipcu nie poznamy skali ubytków finansowych spowodowanych kryzysem epidemiologicznym. Problem tkwi w tym, że nie znamy, jakie będą ostatecznie wpływy podatkowe do budżetu, a jest to istotne z punktu widzenia prowadzonych lub zaplanowanych inwestycji. Spotykam się z opiniami, żeby w kolejnych latach budżet nakierować na sprawy inne niż inwestycyjne, ale jest to nierealne. Jeszcze przez najbliższe 2-3 lat będziemy szli cały czas do przodu z pracami budowlanymi. Przed nami jest kilka kluczowych prac, choćby budowa Centrum Edukacji Zawodowej i Biznesu. Na każdym kroku mówię o potrzebie inwestycji, ponieważ będą one wpływały na działalność miasta w różnych obszarach przez kolejne kilkadziesiąt lat.
- Nie martwi pana, że corocznie stale ubywa gorzowian i dzisiaj nie jesteśmy już 120-tysięcznym miastem?
- Oczywiście, że każdy odpływ mieszkańców martwi, ale z drugiej strony zdecydowana większość z nich przeprowadziła się do ościennych gmin, co nie jest dramatem. Utrzymuje bowiem związki często zawodowo z Gorzowem, a już na pewno konsumenckie. Staramy się zachęcać mieszkańców do pozostania w Gorzowie, w ostatnich latach wyszliśmy z ciekawymi programami, z takimi jak choćby tania działka czy działka za pół ceny. Mam nadzieję, że niedługo nastąpi odwrót, bo jak skończymy główne przebudowy miasto stanie się dużo piękniejsze i będzie zachęcało do zamieszkania u nas. Warto jeszcze wrócić do prognoz sprzed lat, które mówiły o pewnym kryzysie miasta pod względem liczby mieszkańców i te prognozy były dużo gorsze. Ja liczę, że to jest tylko przejściowy okres, a sytuacja związana z pandemią może paradoksalnie wpłynąć na inne spojrzenie dotychczasowych mieszkańców na życie i wielu uzna, że warto związać się jeszcze silniej z Gorzowem.
RB
Trzy pytania do Przemysława Kowalskiego, kibica Stali Gorzów