2020-09-07, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Krystyny Waleńskiej, koordynatora gorzowskiej akcji ,,Pola Nadziei’’
- Tradycyjnie pod koniec lata ruszyła akcja sprzedaży cebulek żonkili, a dochód z tego zostanie przekazany na działalność hospicjum św. Kamila. Jak tym razem jest ona prowadzona, w sytuacji panującej epidemii?
- Jest to już piętnasta edycja akcji ,,Pola Nadziei’’ i liczymy, że ten jubileusz zaowocuje dużą liczbą sprzedanych cebulek. Powiem szczerze, że długo wahaliśmy się, czy ruszyć w tym roku z tą akcją, ale ostatecznie uznaliśmy, że przy zachowaniu maksymalnych środków ostrożności powinniśmy kontynuować tradycję. Cebulki w cenie dwóch złotych będą rozprowadzane głównie parafiach w Gorzowie i okolicach. Zachęcamy gorzowskie szkoły do włączenia się w akcję, zaś mieszkańców chcących nabyć cebulki i zarazem nas wspomóc zapraszamy do nas. Zainteresowane firmy zaś kierujemy do centrum ogrodniczego Daja przy ulicy Koniawskiej. Cała akcja potrwa do pierwszych przymrozków, czyli zapewne do drugiej połowy października, może do końca miesiąca. Ogrodnicy twierdzą jednak, że najlepszym czasem do sadzenia cebulek żonkili jest wrzesień.
- W tym roku nie odbyła się uliczna zbiórka pieniędzy na hospicjum, ani inne akcje, dzięki którym mogliście łatać dziurawy zawsze budżet. Jak obecnie wygląda sytuacja finansowa i jakimi sposobami chętni mogą wspomóc placówkę?
- Zbiórki publicznej nie mogliśmy w tym roku zorganizować, nie wiadomo czy uda się w przyszłym roku powrócić do tej formy zbierania środków. Nie kryjemy, że z finansowego punktu widzenia ponieśliśmy sporą stratę, ale zdrowie naszych wolontariuszy w tym wszystkim było najważniejsze. Nie mogliśmy narazić ich na ryzyko zakażenia. Dlatego stale zwracamy się o pomoc do mieszkańców, a najbezpieczniejszą formułą jej udzielenia są wpłaty na nasze konto, podane na stronie internetowej. Każda darowizna jest dla nas ważna, bo w tej chwili mamy około miliona złotych niedoboru w budżecie. Staramy się w różnej formule docierać do wszystkich, którzy mogą nam pomóc, ale nie jest to proste.
- A jak radzicie sobie z opieką nad ciężko chorymi w dobie pandemii?
- Praca jest pod wieloma względami mocno utrudniona, gdyż nasi pacjenci nie mają praktycznie żadnej odporności. Przez to musieliśmy całkowicie zamknąć placówkę przed osobami z zewnątrz. Nie ma więc odwiedzin, a to z kolei powoduje, że wiele rodzin rezygnuje z przywożenia swoich bliskich do hospicjum. Chyba, że już nie mają wyjścia. Obecnie mamy mniejszą liczbę pacjentów niż się do tego przyzwyczailiśmy przez ostatnie lata.
RB
Trzy pytania do Pauliny Nowickiej z Działu Marketingu w INNEKO Gorzów