2021-11-04, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Marty Mięszały, wolontariuszki w gorzowskim schronisku „Azorki”
- Dlaczego zdecydowała się pani zostać wolontariuszem w schronisku dla bezdomnych zwierząt?
- Wolontariuszką jestem już ponad sześć lat, a wszystko zaczęło się od wirtualnej adopcji. Na początku przychodziłam do schroniska w roli wirtualnego opiekuna. I jak zaczęłam, to już nie przestałam. My, wszyscy wolontariusze, przychodzimy tu z miłości do psów. Bywa trudno, czasami jest to krew, pot i łzy, ale psy są dla nas najważniejsze i dlatego tu przychodzimy. Niektórzy codziennie, inni rzadziej, w zależności od dyspozycyjności i sytuacji zawodowej.
- Jak wygląda praca takiego wolontariusza?
- Głównie – dziwnie to może zabrzmi - na promowaniu psów do adopcji. Zajmujemy się też socjalizacją zwierząt, bo trafiają one do schroniska w różnym stanie. Czasami są to psy zabierane interwencyjnie z patologicznych środowisk, bywa, że nie dają się nawet dotknąć, więc musimy je przystosować do bycia z człowiekiem. Promujemy psy w social mediach, czy podczas imprez plenerowych, żeby znalazły domy. Oprócz tego, oczywiście wyprowadzamy je na spacery. Jak trzeba sprzątamy, ale obecnie już rzadziej, bo załoga jest bardzo zaangażowana i sumienna. Kiedyś tych obowiązków było dużo więcej, teraz mamy mniej. Skupiamy się głównie nad adopcją i spacerami.
- Dlaczego warto zostać wolontariuszem w takim schronisku?
- Psia miłość to jest coś czego tak naprawdę nie da się określić. Pies kocha człowieka bezwarunkowo, zawsze i to się nigdy nie zmienia. W sytuacji, kiedy my musimy psa socjalizować, on z początku nawet nie może patrzeć w stronę człowieka, a potem po kilku dniach, tygodniach, czy nawet miesiącach przychodzimy do schroniska i widzimy, że ten pies na nasz widok macha ogonem, to jest to taka nagroda, że innej nie potrzeba po prostu.
Dorota Waldmann
Trzy pytania do Pauliny Nowickiej z Działu Marketingu w INNEKO Gorzów