2022-03-21, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Bogusława Nowaka, byłego żużlowca Stali Gorzów
- Kilka dni temu ruszyła zbiórka pieniędzy na nowy wózek dla pana. Na odzew nie trzeba było długo czekać i pana marzenie zostanie spełnione szybciej niż mogłoby się to wydawać, a wszystko za sprawą pięknego gestu dwukrotnego mistrza świata. To wymarzony prezent na 70-lecie, które pan świętował w tym roku?
- Wszystko zaczęło się od wspomnianych urodzin, które obchodziłem w styczniu. Miałem takie małe podsumowanie swojego życia, kariery sportowej i mogę czuć się spełniony jako zawodnik. W barwach Stali zdobyłem 20 medali mistrzostw Polski, w tym dziesięć złotych, sześć srebrnych i cztery brązowe. Niestety, moją karierę przerwał ciężki wypadek, kiedy byłem już w Unii Tarnów i od tamtego czasu poruszam się na wózku inwalidzkim. Początki po wypadku były bardzo trudne, borykałem się z różnymi problemami, ale udało mi się powrócić do żużla w roli trenera. Szkoliłem młodzież i to były piękne chwile. Ten etap w swoim życiu również zaliczam do udanych. Z racji wieku coraz częściej pojawiają się chwile, że brakuje już sił, mam problem ze swobodnym poruszaniem się na wózku, czy nawet wjazdem do domu. Kiedyś nie było dla mnie problemem poruszanie się wózkiem po trawie, dziś już nie dam rady. Mam jeszcze marzenia, chciałbym dalej działać na rzecz Stali Gorzów oraz sportu żużlowego, a do tego muszą być spełnione odpowiednie warunki, w tym przede wszystkim możliwość swobodnego poruszania się. Znalazły się osoby, które postanowiły mnie wesprzeć i utworzyły zbiórkę. Mam tutaj na myśli Marcina Kozdrasia oraz szefów portalu żużlowego Po bandzie. Kilka dni po jej ogłoszeniu zadzwonił do mnie Bartek Zmarzlik, który przeczytał w Internecie o zbiórce i zapytał mnie: „Trenerze, słyszałem, że ma pan potrzeby i zbiera na wózek. Ile on kosztuje?” Odpowiedziałem, że 25 tysięcy złotych, na co Bartek mi odpowiedział: „Proszę już nie zbierać, ja panu ufunduję ten wózek”. Jest to wyjątkowy gest Bartka. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jestem spełnionym trenerem skoro udało mi się wychować takiego mistrza, jak Bartek, który jest nie tylko wspaniałym sportowcem, ale i człowiekiem. Jest to dla mnie niesamowite przeżycie. Nie sposób wyrazić jak jestem mu za to wdzięczny.
- Był pan zaskoczony takim niespodziewanym telefonem od swojego byłego podopiecznego?
- Oczywiście, że tak i to bardzo. Koszt wózka to są ogromne pieniądze, które dla mnie są nieosiągalne. Jest to niesamowity dar serca. Jestem mu wdzięczny i nie wiem, czy będę w stanie mu kiedykolwiek za to się odwdzięczyć. Dziękuję to zdecydowanie za mało. Bartek zachował się rewelacyjnie.
- Kiedy otrzyma pan nowy wózek?
- Teraz zostaje już tylko kwestia logistyczna. Jestem w stałym kontakcie z przedstawicielami firmy, która produkuje wózki. Myślę, że za miesiąc wózek będzie przygotowany i dostosowany do moich potrzeb. Nowy sprzęt bardzo ułatwi mi codzienne funkcjonowanie. Będę mógł wszędzie podjechać, krawężniki już nie będę stanowiły takiej trudności. Jazda wózkiem inwalidzkim po ulicach miastach jest naprawdę dużym wyzwaniem. To prawdziwy tor przeszkód. Mając nowy wózek bez problemu wszędzie dojadę.
Dorota Waldmann
Trzy pytania do Violetty Panasiuk-Strzyżewskiej, prezesa zarządu firmy Audit HR w Gorzowie