2022-04-10, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Stanisława Chomskiego, trenera żużlowców Moich Bermudów Stali Gorzów
- Jak ocenia pan pierwsze tegoroczne ligowe starcie gorzowian z Motorem Lublin w PGE Ekstralidze?
- Liczyłem na punkty, ale zabrakło przysłowiowego łutu szczęścia. Może też sportowego sprytu, aura również nam nie pomogła w trakcie dni poprzedzających mecz. Musieliśmy położyć plandekę, a to ograniczyło nam liczbę jednostek treningowych, ale taki jest żużel. Szkoda, bo chociaż ten remis był w naszym zasięgu. Fajnie natomiast, że widowisko było ciekawe, nawet jak nie oglądaliśmy na dystansie mijanek, to i tak było dużo jazdy na ,,styk’’.
- W pierwszej fazie spotkania kibice przeżywali prawdziwą huśtawkę nastrojów, gdyż większość wyścigów kończyła się podwójnymi zwycięstwami jednej z drużyn. Z czego to wynikało?
- Decydujące były kwestie ustawień. Skoro zaczęliśmy dobrze, pierwszą serię wygraliśmy 14:10, pomimo, że lubelscy juniorzy wygrali swój wyścig podwójnie, to trudno było moim zawodnikom radykalnie zmieniać ustawienia. Poczynili to natomiast goście i w drugiej serii świetnie dopasowali się do naszej nawierzchni. Potem był rewanż z naszej strony. Takie sytuacje nie są niczym nowym. Przypomnę nasz ubiegłoroczny mecz w Częstochowie, gdzie przegrywaliśmy sześcioma punktami, a potem czwórką zawodników wygraliśmy całe spotkanie i to różnicą aż 12 punktów.
- W ocenie kibiców na wysokie noty zasłużyli Patrick Hansen i Mateusz Bartkowiak. Podziela pan te opinie i co zadecydowało o tym, że do wyścigów nominowanych nie desygnował pan Szymona Woźniaka?
- Mateusz w wyścigu młodzieżowym był chyba jeszcze nieodpowiednio rozgrzany, bo pojechał za sztywno i popełnił błąd, który natychmiast wykorzystał Wiktor Lampart. Ale chłopak nie zamartwiał się tym i zaskoczył wszystkich w najmniej oczekiwanym momencie, kiedy wystrzelił ze startu w ósmym biegu i jadąc optymalnym torem pewnie wygrał. Roczny pobyt w Grudziądzu sporo mu dał i liczę, że będzie to procentowało w kolejnych meczach. Co do Patricka to oczywiście liczyłem na jego punkty, ale powiem otwarcie, że zaskoczył mnie pozytywnie, gdyż pojechał lepiej niż wskazywały na to sparingi. Cieszy szczególnie ta jego twarda walka. Starcie z Dominikiem Kuberą pokazało, że wcale nie ma zamiaru odpuszczać. Jest twardym zawodnikiem, na którego warto stawiać i dlatego wybrałem go do wyścigu nominowanego. Bardzo długo się zastanawiałem nad tym wyborem, gdyż trzech zawodników miało po sześć punktów. Uwierzyłem ponadto Thomsenowi, ponieważ często w takich trudnych wyścigach potrafi on się spiąć i pojechać bardzo dobrze. I niewiele zabrakło, żeby wygrał z Maksymem Drabikiem.
RB
Trzy pytania do Sławomira Sajkowskiego, nauczyciela fotografii w Zespole Szkół Kreowania Wizerunku w Gorzowie