2022-06-08, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Stanisława Chomskiego, trenera Moich Bermudów Stali Gorzów
- Jesteśmy już na półmetku fazy zasadniczej PGE Ekstraligi. Jak oceni pan dotychczasowe zmagania drużyny?
- Nieźle, choć mogło być lepiej. Szkoda tych trzech meczów, zwłaszcza tego inauguracyjnego z Motorem, bo lublinianie byli w naszym zasięgu, ale wykorzystali naszą słabość. Nie wykorzystaliśmy też szansy we Wrocławiu, ale trudno, zaryzykowaliśmy w ostatniej fazie zawodów, przed biegami nominowanymi i nie wyszło. Wyciągamy wnioski. Cieszę się z meczu z Ostrowem, byliśmy drużyną. Bartek, Martin i Szymon oddali swoje biegi młodszym kolegom, którzy potrzebowali jazdy. W tych zmieniających się warunkach chyba nie wypadliśmy źle, ale jest jeszcze dużo pracy, bo jest do poprawienia troszeczkę spraw technicznych i taktycznych. Trzeba patrzeć z optymizmem i nie zapominać, że rywale też pracują nad poprawą swojej skuteczności.
- Który z zawodników zaskoczył pana najbardziej in plus?
- Bardzo bałem się debiutu Oskara Hurysza, który został sprowadzony do Gorzowa, żeby uzupełnić formację juniorską, ale dwie kontuzje na początku sezonu wyeliminowały go z rywalizacji na torze. Jest to bardzo młody chłopak, niespełna 17-letni. Przy dobrym starcie wykorzystał założenia taktyczne i dowiózł „dwójeczkę” z bonusem na tle rywali, którzy na pewno byli faworytami w tym biegu, a jednak przegrali podwójnie. W swoim drugim wyścigu też fajnie wystartował, zabrakło trochę doświadczenia, było ciasno, odpuścił i dobrze. W czasie meczu sam przyszedł do mnie, rozmawiał o swoich błędach, chce nad sobą pracować i to jest cenne. Jest to ambitny chłopak, z dobrym charakterem do żużla i co ważne, widzi swoje błędy.
- Jakie są pana oczekiwania względem rundy rewanżowej?
- W każdych zawodach chce się wygrywać, ale nie będzie to łatwe. Już w piątek (10 czerwca - dop. aut.) czeka nas teoretycznie słabszy mecz, ale widzieliśmy, jak wyglądało spotkanie ostrowian u siebie z Częstochową. To był dość wyrównany pojedynek przy nieznacznej przewadze gości. Gdyby nie deszcze niewiadomo, co by było. Trzeba być czujnym, do każdego podchodzić z szacunkiem i pokorą, ale też trzeba znać swoją wartość. My nie jesteśmy chłopcami do bicia. Też mamy swoje cele, silną czwórkę zawodników i myślę, że z meczu na mecz również formacja juniorska będzie coraz skuteczniejsza. Oby cało i zdrowo rywalizować.
Dorota Waldmann
Trzy pytania do Pauliny Nowickiej z Działu Marketingu w INNEKO Gorzów