Kopala: Zależy nam na tym, żeby żyć w zgodzie z mieszkańcami

2022-06-13, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Pawła Kopali, współorganizatora Wartowni, szefa agencji artystycznej Copa

Fot. Bartłomiej Nowosielski/UM

- Jeżeli powrócimy pamięcią do ubiegłorocznego debiutu Wartowni, to z perspektywy czasu co uzna pan za największy sukces?

- Wszystko, samo otoczenie nad rzeką, ciekawa nazwa, klimat i fakt, że wcześniej nie było w Gorzowie takiego miejsca. Czas pandemiczny, który pozamykał nas w domach spowodował, że ludzie chętniej wtedy wyszli, choć ograniczenia nadal były. Pozytywnie zostaliśmy zaskoczeni frekwencją, była bardzo duża, ale w razie potrzeby w tym roku jesteśmy przygotowani na jeszcze większą. Nie mogę oczywiście zdradzić szczegółów naszej działalności, jako agencji artystycznej, ale przy organizowaniu tego rodzaju wydarzenia najważniejsza zawsze jest wiedza. Trzeba wiedzieć, co klient chce, co najbardziej lubi słuchać, co należy zrobić, żeby chciał się bawić. I to staramy się mu zapewnić.

- W tym roku ma być o szczebel wyżej. Jak to rozumieć?

- Idziemy wybraną już drogą, ale chcemy całość wynieść o ten przysłowiowy szczebel wyżej, czyli żeby było jeszcze lepiej, więcej atrakcji. Będą choćby namioty, co powinno być z korzyścią szczególnie w razie niepogody. Wiele rzeczy powtórzy się sprzed roku, jak choćby atrakcje muzyczno-plastyczne dla dzieci. Wartownia to nie tylko bowiem koncerty, to miejsce spotkań dla całych rodzin. Oczywiście nie zabraknie strefy gastronomicznej. Uczestnicy ubiegłorocznej zabawy zachęcali nas do wydłużenia godzin grania, ale tutaj musimy wziąć też pod uwagę mieszkańców, którzy cenią sobie ciszę nocną. Oczywiście w tym wszystkim najważniejsi są wykonawcy. Mogę powiedzieć, że zaprosiliśmy takich artystów, o których możemy mówić, że to już europejska czołówka. Niektóre nazwiska są potężne. Wspomnę choćby o takich wykonawcach jak Mark Knight, Westbam, Richard Durand, Leeroy Thornhill, Tom Novy, Angelo Mike, Catz'N Dogz, Peja, Słoń, Mr. Polska, Diho i wielu innych. Nowością będą stand-uperzy.

- Niektórzy trochę narzekali, że było jednak im za głośno. Czy coś uczyniono, żeby w tym roku odgłos granych koncertów nie roznosił się tak mocno jak przed rokiem?

- Narzekania do nas zaczęły docierać zanim jeszcze Wartownia w ogóle powstała. Staraliśmy się tak usadowić nagłośnienie, żeby nie być uciążliwym dla pobliskich mieszkańców. Zdarzały się jednak pretensje, ale zwróćmy uwagę, że tak naprawdę pierwszy raz zdarzyło się chyba w Gorzowie, żeby w centrum miasta organizować co weekend nocne imprezy taneczne. I liczba protestów była naprawdę znikoma. Oczywiście nie lekceważymy tego. Zgadzamy się z tym, że jest grupa osób, którym przeszkadzają nasze imprezy. Dlatego w tym roku poczyniliśmy dużo pracy, żeby jeszcze bardziej wygłuszyć miejsce, z którego leci muzyka. Przykładowo parkiet znajdujący się przed sceną zasłonimy potężnym dachem, co wytłumi gwar. Nagłośnienie będzie ustawione centralnie w stronę bawiących się osób. Zresztą już przed rokiem działaliśmy na rzecz wyciszenia, bo inaczej byśmy musieli spakować się po dwóch tygodniach. Okazało się, że należy jeszcze poczynić pewne działania w tym kierunku i to robimy. Nam bardzo zależy nam na tym, żeby żyć w zgodzie z mieszkańcami.