2022-10-19, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Jerzego Synowca, prawnika, radnego, byłego prezesa Stali Gorzów
- Po 12 latach Bartosz Zmarzlik pożegnał się ze Stalą Gorzów i niedługo podpisze kontrakt z Motorem Lublin. Czy w tej sytuacji jest sens, żeby Stal organizowała na ,,Jancarzu’’ turnieje Grand Prix?
- Dla mnie zawsze było jasne i oczywiste, że Gorzów starał się o organizację Grand Prix pod kątem startów Bartosza Zmarzlika jako zawodnika miejscowego klubu. Był on motorem napędowym przyciągającym widzów i sponsorów, a przede wszystkim gwarantującym duże emocje i świetne wyniki, czego efektem jest sześć zdobytych przez niego medali indywidualnych mistrzostw świata. Skoro po jego odejściu nie mamy żadnego krajowego zawodnika mogącego walczyć o wysokie miejsce w Grand Prix, ba, nie mamy w ogóle, to Grand Prix w Gorzowie jest bez znaczenia. Boję się, że na trybunach będą pustki, a sama impreza na pewno nie będzie promowała miasta. Przy czym nie chciałbym tutaj spekulować, czy Stali grozi z tego tytułu strata, bo nie znam danych, jakimi dysponują władze klubu. To one muszą dokonać analizy, czy są w stanie na tej imprezie przynajmniej wyjść na zero. Obecny prezes klubu Waldemar Sadowski jest osobą odpowiedzialną i wierzę, że dobrze to wszystko policzy.
- Znamy już praktycznie skład gorzowian na przyszły sezon, choć ciągle słychać, że działacze Stali sondują jeszcze rynek. Czy pana zdaniem należy jeszcze postawić na kogoś bardziej uznanego niż Oskar Fajfer, który ma zastąpić Zmarzlika czy może poszukać kogoś w miejsce Wiktora Jasińskiego mającego jeździć na pozycji U-24?
- Moim zdaniem powinniśmy szukać kogoś lepszego, bo Fajfer nie jest zawodnikiem przygotowanym do jazdy w Ekstralidze. Boję się, że w wielu meczach będzie zdobywał po 2-3 punkty. On w przyszłym roku będzie miał 29 lat i lepszy sportowo już nie będzie, a skoro przez ostatnich kilka lat jeździł w niższych ligach, to czemu nagle miałby brylować na ekstraligowych torach. Powinniśmy patrzeć do przodu, a na rynku jest wielu młodych zagranicznych żużlowców robiących szybkie postępy. Postawiłbym na jakiegoś ambitnego, czy to w miejsce Fajfera czy na pozycję U-24, to już kwestia sztabu szkoleniowego.
- Minione rozgrywki ligowe w PGE Ekstralidze pokazały odpływ kibiców ze stadionów. Zapewne zdecydowana większość z nich zasiadała przed telewizorami, ale czy to jedyna przyczyna spadku zainteresowania chodzeniem na mecze?
- Nie, oczywiście, że przyczyn jest wiele. Nie chciałbym już tutaj oceniać co za nami, ale spójrzmy w przyszłość. Obawiam, że pod względem frekwencji przyszły rok wcale nie będzie lepszy niż miniony. Powiem więcej, może być gorzej. Generalnie zainteresowanie żużlem w ekspresowym tempie maleje w Europie, o świecie nie mówię, bo tam już tego żużla, poza Australią, praktycznie nie ma. Boję się, że jeśli nie zostaną przedsięwzięte drastyczne środki zaradcze, to będzie tylko gorzej. Nie wierzę już, że żużel uda się zrewolucjonizować, ale można kilkoma zmianami wyhamować obecny spadek zainteresowania. Przede wszystkim należy wyhamować szaleństwo finansowe, jakie obserwujemy podczas prowadzenia rozmów kontraktowych. Przecież działacze wydają pieniądze bez opamiętania. Skoro mamy coraz większy kryzys, ludzie zaczynają martwić się, czy będą mieli pieniądze na opłaty i jedzenie, a w żużlu rozdaje się miliony wybranej, niewielkie grupce zawodników, to jest chore. Zwłaszcza, że kluby często wyciągają ręce po publiczne środki.
RB
Trzy pytania do Wiesława Ciepieli, rzecznika prasowego Urzędu Miasta