2022-12-12, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Hanny Ciepieli, autorki książki „Karin Wolff, tłumaczka z pazurem”
- Kim była Karin Wolff ?
- Była genialną niemiecką tłumaczką, zakochaną w polskiej literaturze. Była też kobietą, która wszystko musiała sobie w życiu wywalczyć. Sama nauczyła się języka polskiego i to w zaledwie czternaście tygodni, z jednego podręcznika. Sama przez całe życie wybierała książki i autorów, których chciała tłumaczyć. Była odważna, kochała wolność, w stanie wojennym współpracowała z polskim podziemiem, przewoziła dary, tłumaczyła uchwały, odezwy. Za tą działalność w 2010 roku prezydenci Bronisław Komorowski i Lech Wałęsa wręczyli jej w Gdańsku Medal Wdzięczności Europejskiego Centrum Solidarności. Karin Wolff była też wielką miłośniczką kotów. I miała nawet opozycyjny pseudonim „Czarny Kot”.
- Jakie związki miała z Gorzowem?
- Karin przyjaźniła się z wieloma znakomitymi polskimi pisarzami, między innymi z Jerzym Ficowskim, „odkrywcą Papuszy”. Karin tłumaczyła jej wiersze i zainteresowała się kulturą romską. A w Gorzowie odbywały się Międzynarodowe Spotkania Zespołów Cygańskich Romane Dyvesa, organizowane przez Edwarda Dębickiego, który przyjaźnił się z Jerzym Ficowskim. I Karin Wolff, mieszkająca we Frankfurcie nad Odrą, zaczęła przyjeżdżać do Gorzowa i bardzo polubiła się z gorzowskimi ludźmi kultury między innymi z Leszkiem Bończukiem i Januszem Dreczką. Tłumaczyła też książki lubuskich autorów: Edwarda Dębickiego, Romany Kaszczyc, a przede wszystkim wiersze Kazimierza Furmana z którym połączyła ją prawdziwa, choć nieco trudna, przyjaźń. Bardzo lubiła też przyjeżdżać na koncerty do Jazz Clubu „Pod Filarami”. Miała nawet tam swój ulubiony stolik.
- Skąd pomysł na książkę o Karin Wolff i gdzie ją można dostać?
- Karin Wolff zmarła cztery lata temu. Zgodnie z jej testamentem wszystkie rzeczy pozostawione w jej domu: książki, rękopisy, listy, zdjęcia, pamiątki, dokumenty zostały przekazane w darze : Uniwersytetowi Europejskiemu Viadrina we Frankfurcie oraz Bibliotece Pedagogicznej Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego w Gorzowie, w której pracuję. I gdy oglądałam te książki z dedykacjami, zdjęcia i rozmawiałam z przyjaciółmi Karin, zainteresowała mnie ta niezwykła kobieta, którą wcześniej znałam tylko z widzenia. Zaciekawił mnie jej „koci” charakter, bo bywała bardzo kapryśna... A ja bardzo lubię koty. I dlatego postanowiłam o niej napisać, tym bardziej, że moja biblioteka świętująca w tym roku swoje 70-lecie przygotowała wystawę o Karin Wolff. Publikacja, wydana przez Wojewódzki Ośrodek Metodyczny, jest uzupełnieniem tej wystawy. Zapraszam na wystawę o Karin Wolff do Biblioteki Pedagogicznej przy ulicy Łokietka 20 a. Tam można też dostać w prezencie moją książkę.
RB
Fot. Monika Markowska
Trzy pytania do Jolanty Gintowt - dyrektorki Hospicjum św. Kamila w Gorzowie