więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Trzy pytania do... »
Anieli, Kasrota, Soni , 28 marca 2024

Synowiec: Patrzmy na Paryż i zmieniajmy Gorzów

2023-01-23, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Jerzego Synowca, prawnika, radnego, działacza sportowego, autora ,,Stu szpetnych miejsc w Gorzowie”

Mec. Jerzy Synowiec
Mec. Jerzy Synowiec Fot. Archiwum/EG

- Siedem lat po wydaniu ,,Stu miejsc wstydu” wraca pan z publikacją ,,Sto szpetnych miejsc w Gorzowie”.  Czy to oznacza, że w mieście nie zmieniło się nic na lepsze?

- Zmieniło się i to dość istotnie, ponieważ z tej listy stu obiektów około pięćdziesiąt zniknęło albo zostały zabudowane, albo powstało tam coś zupełnie innego, albo zostały ucywilizowane. Ale połowa nadal trzyma się krzepko. Mało tego – doszły kolejne elementy, takie, których wtedy jeszcze nie było albo nie były tak widoczne. Uważam, że my w Gorzowie robimy bardzo dużo w wielu kierunkach. Budujemy nowe zakłady przemysłowe, nowe obiekty mieszkalne, obiekty sportowe i właściwie poza stadionem piłkarskim to mamy już wszystko. Ale jeżeli chodzi o estetykę miasta, to jesteśmy bardzo daleko za innymi miastami w Polsce. Nie nam jednym przecież zburzono centrum w czasie wojny. Odbudowaliśmy to w okropny sposób, ale to trzeba zaakceptować, bo tego się nie wyburzy. Dominuje u nas jednak to, że piękne budynki poniemieckie stoją i straszą, że powszechna jest szyldoza. W samym centrum niektórych domów nie widać, tak są pozasłaniane, zaniedbane działki budowlane stoją dziesięć – dwadzieścia lat, czy rozpoczęte budowy, gdzie szczury grasują i nikt się tym nie interesuje. Mógłbym podać – obok tych stu miejsc, które są w książce – jeszcze sto kolejnych.

 

 

- W jakich rejonach miasta znalazł pan najwięcej ,,szpetot”?

- Omawiam tylko centrum Gorzowa. Celowo unikałem osiedli, bo człowiek z jednego osiedla może całe życie nawet na inne osiedle nie dotrzeć. Dlatego skupiłem się na tym rejonie, który odwiedzają wszyscy gorzowianie i turyści – Sikorskiego, Warszawska, Młyńska, Garbary, Drzymały, Wyszyńskiego, Chrobrego, Mieszka I, Kazimierza Wielkiego, Kosynierów Gdyńskich, Walczaka. To jest to, co widać, ale i kilka podwórek, gdzie po zajrzeniu na płacz się zbiera, bo od 1945 roku nic się nie zmieniło. Tam jest wszystko – nikomu niesłużące szopki, komórki, chlewiki, zamiast ławek, zieleni, tak jak jest na świecie. Ale tego nie widać. A co widać? Pójdźmy Walczaka w górę. Od razu za kościołem pusty obiekt po banku, po przeciwnej stronie kamienica, zabite drzwi, pusto, za nią podwórko, garaże, śmieci, wygląda to jak w czasie okupacji. Dalej po prawej stronie ruiny, syf, kiła i mogiła – wszystko raptem na odcinku trzystu metrów. I tak jest wszędzie. Ludzie nawet nie wiedzą, że Gorzów tak wygląda, że to nie są miejsca, które muszą tak wyglądać. A wyglądają, bo my to po prostu akceptujemy.

- W czym w Gorzowie tkwi największy problem w kontekście zmian tego stanu rzeczy?

- We wszystkim. Nie tyle nawet w indolencji władzy, co w tym, że władza tego nie zauważa, że przyzwyczaiła się do tego, że jak tak jest, to widocznie tak musi być. Sprzedamy – to może się to zmieni, bo właściciel coś zacznie robić. To jest liczenie na cud, a potrzebna jest energia. Władza ma też różne mechanizmy, którymi mogłaby wpłynąć na ludzi. Powinien też zacząć działać inspektor nadzoru budowlanego, a władze miasta powinny go do takich działań inspirować. Kolejny element tej całości to mieszkańcy. Stoi taki dom, gdzie płot zawalił się w 1945 roku i tak leży. No to czyja to jest wina? Dwóch sąsiadów, żeby się złożyli, kupili, posmarowali, pobejcowali i postawili. Ale ludzie nie czują takiej potrzeby. Sami jesteśmy winni wielu szpetotom, a to często nie wymaga wielkich nakładów finansowych. Najczęściej jest tak, że to właśnie biedniejsi ludzie się zrzucają i robią porządek wokół siebie. Winne są też spółdzielnie, bo tam też się dzieją różne rzeczy. Gdybyśmy wszyscy sobie wzięli do serca sprawy estetyki, to Gorzów w ciągu kilku lat mógłby wyglądać całkiem inaczej. Popatrzymy, jak wyglądają wioski w byłym NRD, a jak nasze, jak wyglądają miasta zachodnie, a jak nasze. Patrzmy na Paryż i wspólnymi siłami zmieniajmy Gorzów.

Maja Szanter

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x