2023-03-14, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Ireneusza Macieja Zmory, prezesa Stali Gorzów w latach 2012-2019
- Dlaczego pańskim zdaniem w ostatnim okresie brakuje porozumienia pomiędzy prezesami klubu, którzy piastowali to stanowisko w Stali na przestrzeni ostatnich 30 lat?
- Nie chcę tego oceniać. Uważam, że wszyscy byli prezesi oraz kibice Stali powinni grać do jednej bramki. Każdy z nich dołożył jakiś medal do pięknej historii naszego klubu. Obecnie ster w rękach trzyma prezes Waldemar Sadowski, na jego barkach spoczywa odpowiedzialność za klub, 75-letni dorobek tego klubu i jemu trzeba kibicować, a przynajmniej nie przeszkadzać mu. Na tym się skupmy. Nie ma sensu grzebać w przeszłości, bo do niczego dobrego Stali to nie doprowadzi. Nie siedzę w głowach innych ludzi, nie wiem czemu niektórzy próbują wyciągać coś z przeszłości. Nie chcę wnikać w ich intencje, mnie bronią fakty oraz zdobyte medale. Za mojej kadencji było ich 25, w tym dwa najcenniejsze, czyli złote medale Drużynowych Mistrzostw Polski w 2014 i 2016 roku.
- Ostatnio powrócił temat finansów Stali Gorzów w chwili, kiedy odchodził pan ze stanowiska prezesa klubu w sierpniu 2019 roku. Czy rzeczywiście klub znajdował się wówczas w bardzo trudnym położeniu finansowym?
- Najlepiej odwołać się do twardych danych zamieszczonych w sprawozdaniu finansowym za 2019 rok. I z tego sprawozdania możemy wyczytać, że rok ten został zamknięty najwyższym zyskiem finansowym w historii spółki akcyjnej Stali Gorzów, a zysk ten wyniósł 856 tysięcy złotych brutto. Faktem jest, że mieliśmy jeszcze trzy raty kredytu do spłacenia w wysokości 900 tysięcy złotych. Kredyt ten został zaciągnięty w 2013 roku. Przy czym na koncie było zabezpieczonych 300 tysięcy złotych na spłatę raty przypadającej na grudzień 2019 roku. Kolejne dwie miały być zapłacone w odstępach półrocznych.
- Czyli opinie mówiące, iż klub znajdował się bardzo trudnej sytuacji finansowej są przesadzone?
- Pod tym sprawozdaniem osobiście podpisał się mój następca Marek Grzyb, natomiast rada nadzorcza udzieliła mi absolutorium. Jest to potwierdzenie właściwego wykonania mandatu w organach spółki. Uważam, że klub był wtedy w dobrej sytuacji ekonomicznej. Powiem więcej, kiedy go przejmowałem miał on 3,5 miliona złotych różnych zobowiązań. Odchodząc pozostało tylko 600 tysięcy złotych do spłacenia. Dodam jeszcze, że odchodząc z funkcji prezesa zostawiłem ważne kontrakty z zawodnikami na 2020 rok, w tym z Bartoszem Zmarzlikiem, Szymonem Woźniakiem i Andersem Thomsenem oraz z juniorami. Mój następca miał trzon zespołu przygotowany.
RB
Trzy pytania do Wiesława Ciepieli, rzecznika prasowego Urzędu Miasta