2023-06-26, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Tomasza Gali, ojca oblata
- Spędził ojciec trzy lata w Gorzowie. Jak można podsumować ten okres?
- Przyjechałem tu w sierpniu 2020 roku. To był już czas pandemii, w związku z czym początki nie były łatwe. Ograniczenia w spotkaniach z grupami parafialnymi, zdalne nauczanie z szkole. Te trzy lata były czasem budowania relacji z ludźmi, do których - jak wierzę - posłał mnie Pan Bóg. Wychodziłem z założenia, że moim zadaniem nie jest ,,suche" wypełnianie wyznaczonych obowiązków, tylko bycie z ludźmi. A przestrzeni było sporo: wspólnoty działające przy kościele, uczniowie z „Odzieżówki”, rodzinne spływy kajakowe, wyjazdy z młodzieżą, kanał „Góra Słowa” na YouTube. Czas mojego pobytu w Gorzowie wiąże się z konkretnymi osobami, za które jestem wdzięczny.
- Na czym polega specyfika pracy oblatów i ilu ich jest w naszym mieście?
- W klasztorze przy ul. Brackiej jest sześciu oblatów. Część z nas posługuje lokalnie, jako duszpasterze w parafii św. Józefa na Zawarciu. Druga część pełni funkcję misjonarzy ludowych, co oznacza głoszenie rekolekcji oraz misji parafialnych w różnych zakątkach Polski. Celem zgromadzenia jest ewangelizacja ubogich. Osób, które doświadczają biedy na płaszczyźnie materialnej bądź też duchowej jest naprawdę wiele. Na ile poznałem Gorzów i okolice uważam, że obecność oblatów jest tu bardzo potrzebna.
- Opuszcza ojciec Gorzów i zaczyna nową misję w Brukseli. Od kiedy ona się zaczyna i na czym będzie polegać?
- Począwszy od 1 lipca będę należał do delegatury Francja-Beneluks. Od przeprowadzki dzieli mnie zatem kilka dni. W Brukseli funkcjonuje Polska Misja Katolicka, która skupia wielką rzeszę naszych rodaków żyjących na emigracji. Poza tym na zachodzie Europy, jak wiadomo, brakuje księży, więc zakładam, że czekają mnie również zupełnie nowe wyzwania, jeśli chodzi o potrzeby Kościoła lokalnego. Sprawowanie sakramentów, głoszenie słowa Bożego - to sprawy oczywiste i podstawowe. A co więcej? Czas pokaże. Myślę, że i tam nie brakuje ubogich, do których oblaci powinni dotrzeć.
Przemysław Dygas
Trzy pytania do Wiesława Ciepieli, rzecznika prasowego Urzędu Miasta