więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Trzy pytania do... »
Sergiusza, Teofila, Zyty , 27 kwietnia 2025

Nowak: Zostaliśmy sierotami. Nie wiem, kto teraz się nami zajmie…

2023-07-21, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Bogusława Nowaka, byłego żużlowca Stali Gorzów

Bogusław Nowak i ks. Andrzej Szkudlarek
Bogusław Nowak i ks. Andrzej Szkudlarek Fot. Jerzy Michalak

- Kim był dla pana ks. prał. Andrzej Szkudlarek?

- Poznaliśmy się w 1978 roku i po 45 latach znajomości mogę powiedzieć, że był dla mnie wszystkim. Niezawodnym ojcem, bratem, przyjacielem… Nigdy nie odmówił mi swojej posługi, nigdy nie odmówił swojej pomocy. Niedawno obchodziliśmy 50-lecie jego święceń kapłańskich, ale też 40-lecie bycia naszym kapelanem. Dla nas to bardzo ważne, zaczęliśmy to doceniać już po zakończeniu kariery. Od lat tworzymy bowiem jedną wielką rodzinę i ksiądz był tym spoiwem, który nas wszystkich połączył. Kiedy kluby się sprywatyzowały, to nawet nie mieliśmy gdzie się spotykać. I wtedy zaczęliśmy dostawać zaproszenia na parafię, gdzie byliśmy zawsze przyjmowani z ogromną serdecznością. A na plebanii obchodziliśmy wszystkie możliwe wydarzenia. Zarówno kościelne, jak i państwowe, a także nasze prywatne. Były śluby, chrzciny, komunie, ostatnio niestety, coraz więcej było też pogrzebów.

 

 

- Skąd w ogóle wziął się pomysł, żeby to ks. Andrzej Szkudlarek został kapelanem żużlowej Stali?

- To był trudny czas stanu wojennego i jako żużlowcy chcieliśmy mieć kapłana, który by nas duchowo wspierał. A że ks. Andrzej był kibicem żużla, przyjechał do Gorzowa z Zielonej Góry i kiedy mu zaproponowaliśmy, od razu się zgodził. Wiele klubów miało i ma swoich kapelanów, ale wydaje mi się, że tak wspaniałego i aktywnego to nie miał nikt. Wielką sprawą jest to, że corocznie staramy się zachowywać pamięć o byłych kolegach. Zarówno działaczach, jak i zawodnikach czy mechanikach. I nie mówię tylko o Edku Jancarzu, bo jego grób jest najbardziej odwiedzany, ale o wszystkich. Corocznie przed Wszystkimi Świętymi odwiedzamy blisko 40 grobów, gdzie odpalamy znicze, zawsze jest krótka modlitwa i ksiądz był zawsze z nami. Teraz pójdziemy sami odpalić świeczkę na jego grobie.

- W przeddzień odejścia księdza miał pan okazję z nim rozmawiać. Co pan zapamięta z tej ostatniej rozmowy?

- Rzeczywiście, zadzwonił do mnie w piątek około południa, ponieważ byłem wtedy w szpitalu na jednym z zamkniętych oddziałów. Zapytał się, jak się czuję i zapowiedział, że odwiedzi mnie w sobotę lub w niedzielę. Odpowiedziałem, że oddział jest zamknięty, a on powiedział, że sobie poradzi i będzie na pewno. Bardzo cieszyłem się na te odwiedziny. Kiedy w sobotę rano dowiedziałem się o nagłej śmierci księdza, niemal drętwiałem. Jesteśmy wszyscy załamani. Zostaliśmy sierotami. Nie wiem, kto teraz się nami zajmie… Nie będziemy mieli już takiego wspaniałego kapelana…

RB 

 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x