2023-11-29, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Jerzego Wołosiuka, polskiego dyrygenta, który niedawno poprowadził koncert w Filharmonii Gorzowskiej
- Maestro, pierwszy raz dyrygował pan w Gorzowie. Ale przecież to nie była pana pierwsza wizyta w naszym mieście?
- Tak, nie jest to pierwsza wizyta w Gorzowie. Najczęściej bywałem tu na zawodach żużlowych, ponieważ od zawsze, od małego jestem kibicem tego sportu. Pochodzę z Lublina, więc jestem kibicem Motoru Lublin i dlatego też bardzo dziękujemy za Bartosza Zmarzlika (śmiech). W Gorzowie bywałem na Grand Prix trzy lub cztery razy. Ale to też nie jest mój pierwszy raz w Filharmonii. Raz byłem na widowni, na koncercie. Zawsze tutaj chętnie wracam. Zresztą w okolicy uczestniczyłem również w turniejach szachowych. Gorzów jest też znany z tego, że ma silny klub szachowy – Stilon Gorzów z naprawdę znakomitymi zawodnikami.
- Jak się zostaje kibicem żużla?
- Kibicem żużla się zostaje, chodząc od małego z rodzicami na mecze. To jest najlepsza metoda. Pierwsze zawody żużlowe, jakie pamiętam, to koniec lat 80. To czasy, kiedy Tomasz Gollob jeździł w barwach Wybrzeża Gdańsk, bo był tam wypożyczony. A jeśli chodzi o Stal Gorzów, to pamiętam takich zawodników, jak choćby Piotr Świst czy Ryszard Franczyszyn, Marek Hućko, Piotr Paluch. Tych wszystkich zawodników się znało. Ale mam jeszcze przed oczami mecze ze Stalą Gorzów w Lublinie. Jeden wygrany przez Motor 65:25 na takim przeoranym torze, tak zwanej kopie, i to było coś niesamowitego. To początki lat 90. Potem w Lublinie przez wiele lat nie było dobrego żużla, dlatego cieszę się, że ten dobry żużel, na poziomie tam wrócił. Miałem okazję pojawić się po wielu latach na meczu w Lublinie, kiedy Motor jechał z Włókniarzem Częstochowa. To zawsze wielkie przeżycie, to wielki sport. A państwo macie przepiękny stadion, na który lubię wracać.
- A jak się zostaje dyrygentem?
- To już jest kwestia świadomego wyboru. Ale to też rodzice zaprowadzili mnie do Szkoły Muzycznej. Wcześniej grałem na wiolonczeli, ale już w Liceum postanowiłem skierować swoje zainteresowania ku dyrygenturze i wtedy następowały moje pierwsze próby dyrygenckie. Następne lata, czyli studia w warszawskiej Akademii Muzycznej to już właśnie świadomy wybór. A potem praca. Najpierw Opera Nova w Bydgoszczy, a teraz Opera na Zamku w Szczecinie, czyli głównie opera, teatr operowy. Jednak zawsze z radością przyjmuję zaproszenia od różnych Filharmonii z repertuarem symfonicznym czy akompaniamentami, tak jak teraz było w Filharmonii Gorzowskiej z panem Maciejem Kułakowskim – na wiolonczeli. Zagraliśmy Koncert Wiolonczelowy e-moll op. 85 Edwarda Elgara, wspaniały koncert, wielkie dzieło, które też mi jest bliskie jako byłemu wiolonczeliście.
Renata Ochwat
Trzy pytania do Przemysława Pieczyńskiego, doktora nauk o kulturze fizycznej, coacha, trenera mentalnego, kinezjologa i psychologa sportu