2024-05-31, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Jerzego Synowca, prawnika i byłego prezesa Stali Gorzów
- Czy pana zdaniem Komisja Orzekająca Ligi, nakładając kary na wszystkich zawodników zgłoszonych do meczu Stali Gorzów z GKM Grudziądz, nie zastosowała odpowiedzialności zbiorowej?
- Sędzia powinien sprawdzić indywidualnie, kto odmawia, a kto chce jechać. Wystarczyło zapalić zielone światło i włączyć dwie minuty Odpowiedzialność zbiorowa jest niedopuszczalna w polskim prawie, a tutaj została zastosowana. Nie znamy oczywiście wszystkich szczegółów, ale ważne jest, czy sędzia zapytał obie drużyny, czy jadą czy nie. Wiemy, że pojawiły się jakieś oświadczenia, ale nic poza tym. Z tych oświadczeń nie wynikało czy zawodnicy – przynajmniej gorzowscy – chcą jechać czy odmawiają. Być może były jakieś inne rozmowy, ale nawet, jeżeli pojawiły się odmowy, to kary powinny dotyczyć klubów i osób funkcyjnych, nie zawodników indywidualnie, bo oni nie mieli żadnego głosu decyzyjnego. Mogli wyrazić jedynie opinie. A niektórzy nawet teraz nie wiedzą za co zostali ukarani, bo nikt ich o nic nie pytał. Nie wiadomo, jakie kryterium zastosowano, nakładając kary.
- Pana zdaniem, czy zawodnicy powinni odwołać się od decyzji KOL czy posłusznie zapłacić, żeby nie wzbudzać gniewu władz PGE Ekstraligi?
- Powinni się odwołać, gdyż cała ta procedura, zarówno faktyczna jak i prawna, zawiera zbyt dużo błędów. Właśnie dzwonił do mnie Oskar Fajfer i powiedział, że on chciał jechać, ale nikt go o nic nie pytał. To za co został ukarany? Pyta wprost, dlaczego ma płacić 50 tysięcy złotych? Jeżeli Oskar zleci mi poprowadzenie sprawy, to odwołam się w jego imieniu.
- Czy pana zdaniem dyktat narzucony przez władze Speedway Elstraligi nie poszedł za daleko?
- Myślę, że tak, a wszystko jest związane z tym, że prymat organu zarządzającego i telewizji zaczął dominować nad sportem, nad fair play. Niestety, boję się, że tak jest na świecie i tego nie unikniemy. Telewizja jest wszędzie świętością, płaci gigantyczne pieniądze i wymaga. To są smutne rzeczy. Oczywiście nie mi oceniać, czy żużel przetrwa dyktat telewizji, ale uważam, że jak tak dalej będzie szło, to cała liga niedługo się zawali. Warto bowiem pamiętać, że końcowym odbiorcą jest widz przez telewizorem i kibic na stadionie. Oczywistym jest, że powinni oni mieć dobre widowisko, ale nie rozpoczynające się późnym wieczorem. Ten mecz w Gorzowie powinien być rozstrzygnięty cztery, trzy godziny wcześniej. Wtedy powinno paść pytanie, czy jedziemy czy nie. Moim zdaniem sędzia tutaj się kompletnie pogubił.
RB
Trzy pytania do Jakuba Butryma, ojca miniżużlowca Młodej Stali