2024-07-29, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Adama Lachowicza, byłego piłkarza i kapitana SHR Wojcieszyce
- Klub z małych Wojcieszyc w latach 80. ubiegłego wieku był solidnym trzecioligowcem i prawdziwą rewelacją w rozgrywkach Pucharu Polski. W czym tkwił fenomen tego wiejskiego klubu?
- Powiem krótko, siłą naszej drużyny był trener Tadeusz Lisowski. To on zbudował fundament zespołu, to on ściągnął do Wojcieszyc wielu zawodników, w tym studentów z gorzowskiego AWF, w tym również mnie. Potem, aby wzmocnić sztab trenerski sprowadził do klubu Janusza Płaczka, który był jego asystentem i kontynuował jego pracę po odejściu trenera Lisowskiego. Był taki sezon, że zajęliśmy w silnej trzeciej lidze trzecie miejsce, to było apogeum SHR Wojcieszyce. Nigdy wcześniej, ani później, takiego wyniku już nie było. Na początku, jak rozpoczynaliśmy występy w klubie, to graliśmy oczywiście za darmo. Potem otrzymywaliśmy już wynagrodzenie, gdyż przy Stacji Hodowli Roślin działała prężnie grupa remontowa. Trener Lisowski zawsze nam powtarzał, że mamy grać jak najlepiej potrafimy i cieszyć się piłką.
- Po śmierci trenera Lisowskiego w październiku 2023 roku postanowiliście uczcić jego pamięć?
- Mamy od kilku lat swoją grupę w mediach społecznościowych. Po śmierci trenera chcieliśmy uczcić jego pamięć tablicą, zebraliśmy fundusze na jej wykonanie i spotkaliśmy się na uroczystości jej odsłonięcia na budynku klubowym. Napis na tablicy nawiązuje do tego, co nam zawsze powtarzał, a brzmi dokładnie tak „Mecz masz wygrać, a z samej gry czerpać radość. Tadeusz Lisowski. Był naszym trenerem i przyjacielem. Uświadomił nam, że piłka nożna to coś więcej niż gra. 15 czerwca 2024. Zawodnicy SHR Wojcieszyce”. Na uroczystość odsłonięcia przyjechało wielu podopiecznych trenera Lisowskiego rozsianych po całej Polsce, a nawet z zagranicy. To pokazuje jak ważną osoba dla nas był ten trener.
- Wojcieszycki klub stał się znany dzięki świetnej postawie w rozgrywkach Pucharu Polski, gdzie dotarł jesienią 1987 roku do 1/8. Jak pan, jako kapitan tamtego zespołu, wspomina te rozgrywki?
- Wspomnienia mogą być tylko miłe, nikt z nas oczywiście nie spodziewał się, że zajdziemy tak daleko. Po pokonaniu kolejnych rywali z wyższych lig nabieraliśmy przekonania, że możemy sprawić następne niespodzianki. Wygraliśmy z takimi zespołami jak Arka Gdynia, Gwardia Koszalin, Ruch Chorzów. Nasze pojedynki cieszyły się ogromnym zainteresowaniem kibiców i o Wojcieszycach było głośno w sportowej Polsce. Dopiero w 1/8 przegraliśmy z ŁKS Łódź, który miał w swoich szeregach wielu reprezentantów Polski. Mecz z łodzianami był jednak bardzo wyrównany i byliśmy bliscy sprawienia kolejnej sensacji.
Przemysław Dygas
Trzy pytania do Jerzego Jurdzińskiego, prezesa Gorzowskiego Towarzystwa Muzycznego im. Henryka Wieniawskiego