2024-12-06, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Marcina Lubiejewskiego, byłego siatkarza GTPS Gorzow, obecnie asystenta trenera w Projekcie Warszawa
- Przez kilka lat reprezentował pan gorzowskie kluby siatkarskie. Jakie ma pan wspomnienia z tego okresu?
- Pojawiłem się w Gorzowie jako młody chłopak, który chciał się szybko uczyć. To właśnie w Gorzowie pod wodzą świetnych trenerów rozwijałem siatkarskie umiejętności. Szczególnie miło wspominam pracę z trenerem Waldemarem Wspaniałym. Nadal tu mam kolegów, a przy okazji meczu mojej drużyny z Cuprum Stilonem rozmawiałem z Maćkiem Kowalczukiem czy z Radkiem Maciejewiczem, który odpowiada za rozwój gorzowskiego klubu. Na trybunach też widziałem sporo znajomych twarzy. Wiele się zmieniło od tego czasu, jest przede wszystkim nowa hala i nowy zespół.
- Gorzowska siatkówka wstała po wielu latach z kolan i jest w PlusLidze. Jaka jest pana ocena siatkarskiego pomysłu nad Wartą?
- Cieszę się, że siatkówka na najwyższym ligowym poziomie wraca do Gorzowa. Macie piękną halę, której my w Warszawie nie mamy, mimo rozgrywania spotkań w Lidze Mistrzów. Frekwencja na meczach jest spora, słychać kibiców, którzy są spragnieni widowiska na wysokim poziomie. Fani zostają, aby odebrać autograf czy zrobić sobie zdjęcie z siatkarzami, którzy znani są często tylko z telewizji. Gorzów ma swoje tradycje siatkarskie, ale przez wiele lat niewiele tu się działo i nie było rywalizacji na tak wysokim poziomie. Rozmawiałem z miejscowymi zawodnikami i nie mają powodów do narzekań, wszystkie sprawy są załatwiane profesjonalnie i nie ma problemów organizacyjnych. Lokalne środowisko musi mieć świadomość, że siatkówka na tak wysokim poziomie wymaga sporych nakładów finansowych. Potrzeba oprócz finansów stabilizacji, pracy, aby to wszystko, co jest teraz, nie było epizodem. W Gorzowie jest kilku solidnych zawodników, a do tej pory w rozgrywkach ligowych Stilon spisuje się bardzo poprawnie pod wodzą trenera Andrzeja Kowala. Zawsze będę chętnie tu przyjeżdżał na kolejne pojedynki ligowe.
- Projekt Warszawa naszpikowany jest siatkarskimi gwiazdami. Jak się pracuje z takimi zawodnikami?
- Rzeczywiście, mamy medalistów olimpijskich, mistrzów świata czy reprezentantów swoich krajów. Każdy ma swoje ambicje, każdy chce grać w pierwszym składzie, a wiadomo, że nie jest to możliwe. My mamy komfort, że możemy zawodnika, który w danym dniu słabiej się spisuje, zastąpić innym, który nie zawiedzie. Dużo rozmawiamy z siatkarzami, każdy sobie zdaje sprawę, że najważniejsza jest drużyna, a do tego meczów ligowych jest sporo. Dodatkowo dochodzi jeszcze rywalizacja w Lidze Mistrzów i później w Pucharze Polski. W tym sezonie nasza gra idzie w dobrym kierunku, a z pewnością stać nas na jeszcze więcej.
Przemysław Dygas
Trzy pytania do Dariusz Wróbla, prezesa Stali Gorzów