2025-08-04, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Daniela Puczyłowskiego, księgarza, właściciela Księgarni Daniel przy ul. Chrobrego
- Po kilku miesiącach przerwy znowu ruszyła księgarnia Daniel przy Chrobrego. Co zdecydowało, że ją otworzyłeś ponownie?
- Pod koniec minionego roku podjąłem decyzję o ostatecznym zamknięciu tej księgarni. Jednak dzięki działaniom prezydenta miasta udało się dość mocno obniżyć czynsz za wynajęcie pomieszczeń. Dla księgarni to była dość duża ulga, choć to nie jest jedyny składnik kosztów. Ale ta decyzja władz miasta pomogła przywrócić księgarnię. Tyle tylko że wcześniej zostały poczynione ruchy ze zwrotami towaru. I aby na nowo księgarnia mogła wystartować, w pełni z towarem, potrzeba było trochę czasu. Udało się i od zeszłego tygodnia znów można u nas kupować książki.
- Czy w dalszym ciągu masz taki pomysł, żeby łączyć pracę i księgarza oraz animatora życia literackiego?
- Na tego animatora to potrzebne są pieniądze (śmiech). Na ten rok planuję jednak kilka spotkań. Chciałbym też urządzać spotkania z dziećmi, nie tylko takie klasyczne, autorskie. Ale w miarę możliwości będę chciał to kontynuować.
- Twoja księgarnia jest jedyną, gdzie można dostać rzeczy związane z regionem, szeroko rozumianym regionem. Dalej utrzymasz ten profil?
- Zawsze miałem regionalia. Mnie samego to interesuje, zatem na pewno będę to miał. Zawsze, jak ktoś wyda książkę regionalną, dotyczącą rzeczywiście historii, kultury regionu, to może przyjść, zostawić u nas w komis. Ale tylko regionalika. Inaczej jest z beletrystyką. W tym przypadku zdecydowanie wolę zamawiać takie książki przez hurtownię. Są wydawcy specjalizujący się w takich self-publishing, zatem najlepiej do nich się zwracać. I ja wtedy mogę tę książkę normalnie tam zakupić. Bezpośrednio rozliczenia z autorami są bardzo kłopotliwe, uciążliwe. Zdarza się, że autor zostawi książkę i pięć lat w ogóle się nie odzywa.
Renata Ochwat
Trzy pytania do Daniela Puczyłowskiego, księgarza, właściciela Księgarni Daniel przy ul. Chrobrego