2013-01-21, Trzy pytania do...
- Wchodzą nowe przepisy dotyczące uzyskiwania uprawnień do prowadzenia pojazdów. Czy zmiany mają rzeczywiście wpłynąć na bezpieczeństwo ruchu drogowego, czy może po raz kolejny wydrenować kieszenie kursantów i szkół jazdy?
-Według mnie to może być dobra zmiana podnosząca umiejętności kierowców a przez to wpływająca na bezpieczeństwo. Obecnie kursant potrafi przez dwa, trzy wieczory nauczyć się na pamięć testów. Nie zna przepisów, ale wystarczy, że wie jaki numer testu rozwiązuje i bezbłędnie podaje dobry wariant odpowiedzi na każde pytanie. Taka gra w numerki.
Obecnie wszystko będzie się działo w czasie rzeczywistym. Na przykład podczas przejazdu przez skrzyżowanie trzeba będzie odpowiedzieć na to, co tylko dotyczy jazdy kursanta. Sytuacja jest bardzo zbliżona do tej spotykanej podczas prawdziwiej jazdy. Decyzja będzie musiała zapaść szybko i nie da się wrócić do poprzednich pytań. Jadąc przecież również nie można cofnąć się w czasie, aby poprawić błędy z przed kilku minut. Trzeba się będzie więcej uczyć.
Egzamin praktyczny na kategorie B w zasadzie się nie zmienia. Wiele jest za to zmian w przypadku uprawnień na motocykle.
- Wygląda to ciekawie, ale zmiany wprowadzane w poprzednich latach również budziły nadzieje, a w praktyce okazywało się, że powstawał kolejny pseudointelektualny quiz. Najczęściej polegało to na tym kto okaże się sprytniejszy, uczeń czy nauczyciel. Prawdziwa wiedza kierowcy wydawała się drugorzędna. Czy tak może być i teraz?
-Wszystko zależy, w jakiej to będzie formie. Pomysł jest fajny, dobry, ale wszystko zależy od interpretacji. Jak to będzie dalej. Jak sformułowane będą pytania? Nie mamy dostępu do bazy pytań. Czy będą one rzeczywiście jednoznacznie sformułowane i dotyczące rzeczy ważnych, czy ich autorzy zaczną znowu się bawić w podchwytliwe zagadki? Jak w dotychczasowych testach, np. czy pieszy postawił już nogę na przejściu dla pieszych, czy jeszcze nie…
- Większość zmian pociąga za sobą jakieś koszty. Trudno mi uwierzyć, że wchodząca ustawa nie narazi naszych kieszeni.
- Będą znaczne koszty zarówno po stronie ośrodka, jak i kursanta, szczególnie podczas szkoleń na uprawnienia motocyklowe. Kursant będzie musiał wydać pieniądze na odpowiedni ubiór, a my na motocykle. Motocykli o obniżonej mocy nie ma bowiem w ofercie dilerów, a kupno używanych jest bardzo kosztowne. Wszystkie zmiany obejmują nas od zaraz. W przypadku WORD jest trochę inaczej. Teraz wiele w kraju jest zamkniętych, bo muszą przystosować się do jednego z dwóch systemów. Jeden przygotowany jest przez Instytut Transportu Samochodowego, a drugi przez Wytwórnię Papierów Wartościowych. Ponadto są programy do porozumiewania się i wzajemnej obsługi między WORD-ami, urzędami i ośrodkami nauki jazdy. To wszystko trzeba zgrać. Biurokracji jest znacznie więcej niż dotychczas. Trzeba kupić programy, rozbudować sieci itd.
R. Rom.
Trzy pytania do Sylwestra Lisa, strongmena o ksywce Dzik Gorzowski