Trzy pytania do Augustyna Wiernickiego, prezesa Stowarzyszenia Brata Krystyna oraz Centrum Charytatywnego im. Jana Pawła II

2013-02-04, Trzy pytania do...

- Czym ma być Centrum Wychodzenia z Bezdomności, które właśnie budujecie?

- To jest odpowiedź na problem, który dostrzegamy każdego dnia. Chodzi o ludzi, których codziennie widzimy na ławeczkach, ulicach, śmietnikach i kanałach ciepłowniczych. Często głodnych, odartych z ubrania i godności, bez dachu nad głowa i jakichkolwiek perspektyw. Chodzi o ludzi, którymi w tej chwili nikt się nie zajmuje, którzy pomijani w dotychczasowym systemie opieki, którzy nawet do niego nie trafiają. Dla nich nie ma miejsca w noclegowniach, domach opieki czy innych ośrodkach dla bezdomnych.

Muszą jednak to być ludzie, którzy chcą sobie pomóc, którzy są otwarci na pomoc. Tu otrzymają swoją szansę na nowe życie. Zostaną wykąpani, odwszawieni, ubrani i nakarmieni. Ponadto otrzymają wszechstronna pomoc medyczna i terapeutyczną, prawna i obywatelską we wszelkich kwestiach życiowych, w tym w znalezieniu pracy i jakiegoś lokum.

- Ale otwarcie waszego centrum mocno się opóźnia. Dlaczego?

- Opóźnia się , gdyż brakuje nam trochę pieniędzy. Bardzo liczyliśmy i nadal liczymy na pomoc ze strony władz miasta. Chodzi o kwotę 100 tysięcy, co nie jest zbyt wiele, gdy zważy się, że całe dzieło kosztuje około miliona, a cały obiekt wart będzie ponad trzy miliony. Cierpliwie więc czekamy na pieniążki z miasta i robimy swoje.

- Wybudować, stworzyć to jedno, ale później utrzymać to drugie. Skąd zamierzacie brać pieniądze na jego utrzymanie?

- Będziemy zabiegać o fundusze centralne, bo są takowe, ale spodziewamy się również partycypacji miasta, które wyręczamy przecież w jego obowiązkach w tym względzie. Poza tym liczymy na sponsorów i ludzi dobrej woli, których u nas nie brakuje.

J. Del