2012-11-30, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
A przynajmniej trochę. A chodzi mnie konkretnie o zakończoną właśnie kontrolę Państwowej Inspekcji Pracy w Miejskim Centrum Kultury. No i okazuje się, że kontrolerzy zgodzili się z zarzutami pracowników, którzy na czas nie dostali pieniędzy, choć pani dyrektor dotację na ten cel z Urzędu Miasta dostała w terminie. Grozi jej kara około 1 tys zł , a jak się ludzie uprą i pójdą do sądu, to może i więcej. Trwa jeszcze miejski audyt w tej placówce, oraz jeszcze jedna, bardzo ważna kontrola. Więc sprawa może mieć ciąg dalszy. Ciekawa jestem, jak się czują teraz pracownicy tej instytucji, którzy napisali na mnie i na niejakiego Daniela Adamskiego pamflet do urzędu i zarzucili mi, że ktoś mnie naszczuwa na Panią Dyrektor (tak, tak, z tego oto szacunku wielkimi literami, choć to zwyczajnie błąd ortograficzny jest). Nikt i nic mnie nie naszczuwa, zwyczajnie nie mogę patrzeć, jak się demontuje gorzowską kulturę. Dziwi mnie tylko, że magistrat tak lekko to wszystko przyjmuje. Usłyszałam od jednaj znajomej, a potem od kilku następnych osób, że miastem zaczynają rządzić urzędnicy i że to się kiedyś źle skończy. No chyba mamy pierwsze symptomy tego, że zaczyna się złe.
A teraz z innej mańki. Otóż od pewnego czasu z niepokojem obserwuję radykalizację postaw społecznych. Zwyczajnie zaczynam się bać prawicowych bojówek występujących pod hasłami Obóz Narodowo-Radykalny i Młodzież Wszechpolska. A dlaczego o tym piszę? Ano w ostatniej „Polityce” przeczytałam obszerny materiał o wzorcowych Polakach według ONR, no i ja się w tym wzorcu żadną miarą nie mieszczę. Ale w tym materiale było coś, co mnie podniosło na duchu. Otóż w całym kraju są tylko dwa województwa, gdzie nie ma struktur tych prawicowych organizacji, jedno to warmińsko-mazurskie, a drugie – tak, tak, LUBUSKIE! Znaczy się, że albo jesteśmy tak wygodni, że nam się po prostu nie chce, albo też, że jeszcze ze szczętem nie pogłupieliśmy i nie daliśmy sobie zaczadzić mózgów prawicowymi, ach tam prawicowymi, w tym wypadku nacjonalistycznymi i antysmeickimi hasełkami.
Pamiętam, jak sto lat temu działał Ruch Młodzieży Niezależnej, podziemna organizacja wpisująca się w poetykę „Solidarności”, KOR-u, ROBCiO i innych walczących z komuną. No i właśnie teraz byli działacze, dziś stateczni obywatele, vide – prorektor PWSZ, zaczynają w końcu o tym pisać i mówić. Zaznaczę tylko, że w RMN miejsce swoje mógł znaleźć każdy a nie tylko wzorcowy Polak według ONR. No i przypomnę tylko, że gorzowski RMN zaliczany jest do najbardziej aktywnych. Więc może i dobrze, że w końcu powstanie jego historia wraz z analizą tego, co po sobie zostawił. Pierwsza analiza tego ciekawego zjawiska zresztą już jest. Można sobie ją przeczytać w „Nadwarciańskim Roczniku Historyczno-Archiwalnym” i napisał ją nie mniej, ni więcej, sam ówczesny szef RMN-u Marek Rusakiewicz. Polecam.
Ps. Jak donoszą jaskółki, ten płot przy Jazz Clubie, to zasługa Dziekańskiego, który namówił do jego zaprojektowania zaprzyjaźnionego architekta, a Zakład Gospodarki Mieszkaniowej go teraz stawia, odbywa się więc porządkowanie przestrzeni publicznej Ale co niektórzy tego nie widzą. Też szkoda.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.