2013-05-27, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Znaczy na pewno przyszła wiosna. Od kilku lat jej widomym znakiem jest barka Ana cumująca przy bulwarze wschodnim.
Tak ostatnio ze znajomymi zastanawialiśmy się, co się stało, że popularna Ana jeszcze nie przypłynęła. Bywało, że kawy, herbaty czy piwa można się było napić na jej pokładzie już w kwietniu, a tu maj się kończy i nie ma. No i jest, w końcu. A dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że uważam to miejsce za jedno z najbardziej klimatycznych w mieście i tylko żałować, że więcej takich nie ma. Bo z jednej strony miasto leży nad rzeką, trzecią co do wielkości w Polsce, choć jakby dobrze zbadać pływy Odry i Warty w ich zlewni, to różnie mogłoby to być. Ale to zadanie dla specjalistów a nie złośliwej felietonistki. Ale ad rem, czyli do rzeki. No i cały czas miasto zresztą nad trzema rzekami, od tej największej jest odwrócone tyłem, z małym wyjątkiem, kawałkiem Bulwaru Wschodniego. Bo nawet Zachodni oddziela od rzeki gruby mur zaporowy. Dlatego takie miejsca jak Ana znakomicie uzupełniają lukę, czyli wpisują się w klimat miasta nad rzeką. Bo przecież i Kuna coś bardzo rzadko wypływa pod nowym kapitanem. No tak, nie ma to, jak we wraży sposób coś komuś odebrać, bo wydaje się, że lepiej to zrobimy, a potem okazuje się jednak, że rzeczywistość mocno skrzeczy. No cóż, widać to taka nasza kolejna cecha narodowa
No a teraz z innej mańki. Otóż jechałam ci ja sobie wczoraj przez feralne rondo przy ul. Wyszyńskiego. No wiecie, tam gdzie się ziemia obsunęła po dużych deszczach. No i co ja wiedzę? Ano barykadę ułożoną z worków, tak na wypadek deszczu. I tylko tyle, a może aż tyle. i taka mnie naszła refleksja, że to znów zakończenie problemu po gorzowsku, czyli byle jak. No bo drogę ktoś naprawić musi. Ale pat w urzędzie powoduje, że chyba nie bardzo wiadomo, kto i za ile. I dzięki temu rondo wygląda, jak wygląda. Coś niebywałego.
No i z kolejnej mańki. Otóż spektakl „Ostatnia taśma Krappa” według Samuela Becketta w wykonaniu gorzowskich aktorów obejrzą mieszkańcy Łodzi, bo nasz teatr zagości w Teatrze Powszechnym z mieście z łódką w herbie. No i serdeczne gratulacje, bo łódzki Powszechny to jedna z ciekawszych i liczących się scen w Polsce. Tak więc 8 czerwca gorzowscy teatromani muszą mocno palce zacisnąć i choćby tylko mentalnie – ale jednak pokibicować.
No i z teatralnej mańki dalej. Otóż w końcu porozumiały się ze sobą Teatr Osterwy i Filharmonia i robią wspólne zakończenie sezonu w Amfiteatrze. Czyli artystyczne szwarc, mydło i powidło, znaczy się mieszanka wszystkiego. Afisz zdecyduje, czy pójdę.
P.S. A w niedzielę plątałam się po lasach barlinecko-gorzowskich i byłam w cudnym Marzęcinie, ale o tym więcej w osobnym tekście.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.