2013-06-18, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Pani Stenia odeszłaMiało być radośnie i lekko, a będzie na smutno. Wczoraj, czyli w poniedziałek odeszła pani Stenia, Stanisława Janicka, archiwistka i wspaniały człowiek. Miałam to szczęście i ten zaszczyt być jej znajomą.
Mawiała o sobie – wieczna archiwistka. I coś było na rzeczy, bo w Archiwum Państwowym pracowała niemal do ostatnich dni. Fantastyczny, przyjazny ludziom i dokumentom człowiek, taki, jakich coraz mniej na tym świecie.
Urodziła się 1 stycznia 1928 roku w Korcu na Wołyniu. Tam zaczęła edukację. Po II wojnie światowej rodzina przeniosła się w okolice Wałcza. Pani Stenia zrobiła w Wałczu maturę i skończyła romanistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Po studiach wróciła do Wałcza i tam zaczęła swoją drogę zawodową. W 1954 r. przeniosła się do Gorzowa i tu najpierw pracowała w bibliotece, potem w księgarni, aż w 1959 r. zaczęła pracę w Archiwum Państwowym i tu już została do końca.
Była specjalistką w czytaniu paleografii łacińskiej i gotyku niemieckiego. Była też esperantystką. Zresztą chyba nikt nie wie, ile faktycznie znała języków. Grała na klawiszach – dla siebie, dla przyjemności, czytała niezliczone liczby książek. Miała czas i ochotę pomagać ludziom.
No i pisała. Jej ciekawostki wyszperane na archiwalnych półkach zawsze ubarwiały „Nadwarciańskie Roczniki Historyczno-Archiwalne”. To pani Stenia wygrzebała historię Marty von Carnap Bornheim, czyli tak zwanej szwagierki egipskiego króla, to pani Stenia przypomniała, jak przez Landsberg przejeżdżał car Piotr I i jak jego wizyta w mieście nad Wartą wyglądała.
Szkoda wielka takich ludzi, kiedy odchodzą. Wiem, los, przeznaczenie, kres nieunikniony, ale zawsze żal.
No i jeszcze jeden smutek. W ostatnich dniach odeszła pani Krystyna Kłosowska, przez męża, Romana Kłosowskiego w pewien sposób związana z Teatrem Osterwy. I też smutek i żal, bo to też fantastyczny człowiek był – mówiły o niej oczy Romana Kłosowskiego. W Teatrze zapamiętają ją jako równie życzliwego i fantastycznego człowieka.
Ot takie smutki Renaty Ochwat na początek dnia.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.