2013-06-21, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
A konkretnie po Gorzowskiej Orkiestrze Kameralnej, którą przez ostatnie lata prowadził Szczepan Kaszyński. Szkoda, ale życie ciągle się zmienia i zmienia się rzeczywistość.
Odeon wykształcił tę garstkę gorzowskich melomanów, którzy regularnie chadzają na koncerty i to nie tylko do Filharmonii Gorzowskiej, ale potrafią pojechać do Berlina, Poznania, Wrocławia i gdziekolwiek jeszcze, aby usłyszeć dobrą muzykę. Zasługą Szczepana Kaszyńskiego – wieloletniego dyrygenta tej orkiestry jest także i to, że ostatnie 20 lat poświęcił także na zabiegi o salę koncertową z prawdziwego zdarzenia. I pewnie nie do końca marzył i myślał o FG, ale walczył o godne miejsce do słuchania muzyki. I myślę, że pewnie ciężko mu było podjąć decyzję o zakończeniu działalności.
I ja w tym miejscu panu, panie Szczepanie, bardzo serdecznie dziękuję za to, co pan osobiście i pana orkiestra zrobiliście dla tego miasta ostatnio bez wyrazu.
No i w tym miejscu nasuwa mnie się taka oto konstatacja. Otóż dziś przed koncertem w Amfiteatrze (uwaga – są jeszcze bilety) prezydent odbierze specjalny dyplom i statuetkę „Piękniejszej Polski w Europie”. Wielka kapituła tej oto nagrody w składzie: Waldemar Dąbrowski, Jacek Cygan, Krzysztof Chwalibóg, Daniel Olbrychski, dr Józef Węgrzyn, Jerzy Maksymiuk uznała, że w Europie godnie prezentują się oba gorzowskie bulwary i Filharmonia Gorzowska. Super – do miasta nad trzema rzekami przyjdzie też ekipa telewizji publicznej, aby zrobić specjalny program. Po mieście na siedmiu wzgórzach będzie oprowadzać jakaś cudzoziemka znana też z telewizji. Superfajnie. Tylko co ona poza owymi bulwarami pokaże? Zniszczony szlak królewski, czyli ul. Chrobrego, którą otwiera śmietnisko składające się z połamanych desek i walających się szmat, bo miasto nie ma możliwości wyegzekwowania od właściciela uporządkowania tego terenu – a przypomnę - ścisłe centrum to jest. Czy może przewodniczka zaprosi do zaniedbanych parków pozostawionych samemu sobie? Może jeszcze zechcieć zajrzeć na Zawarcie, aby pokazać stadion im. Edwarda Jancarza, tyle tylko, że po drodze musi pokonać trasę po mocno dziurowych ulicach i popatrzeć na straszliwie zaniedbaną dzielnicę z walącymi się kamienicami popaćkanymi mazajami, który jakiś chory na głowę wandal nazywa graffiti. Fajnie, ze mamy miejsca piękniejsze, ale to zaledwie maluteńki wycineczek. Miasto jest w dużej części zaniedbane i brudne. I jakoś nikt nie chce tego zmienić. I tym należy walczyć, a nie stwarzać pozory.
No koniec labidzenia, bo to nudne się staje.
No już jutro szlak kulturalny. Ostatnia wiadomość dnia głosi, że jednak nie odbędzie się odsłonięcie rzeźby orkiestry dętej w parku Wiosny Ludów, jednego zresztą ze sztandarów obchodów roku wielokulturowości. No cóż, mnie tam nie żal, żal natomiast, że w tym roku nie znalazła się złotóweńka jedna choćby na wielce zasłużony konkurs bachowski, który prowadziła Szkoła Muzyczna I i II stopnia. Miał on zasięg bywało nawet międzynarodowy, a któraś z jego edycji wygrał nawet sam Rafał Blechacz. Miał wówczas siedem lat i nogami z trudem sięgał do pedałów. No cóż, urzędnicy wiedzą lepiej.
P.S. A na wiadomej budzie przy Łokietka, zresztą jak i na walącej się coraz bardziej kamienicy przy ul. Łokietka 17 wyrosło zielsko, całkiem spore zresztą. Zobaczymy, co będzie dalej.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.