Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Hugona, Piotra, Roberty , 29 kwietnia 2025

Ofuknęli mnie znajomi

2013-12-03, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

A poszło o zajawkę salonu dyskusyjnego w PWSZ. Usłyszałam, że z poważnych spraw się nie dworuje, więc się poprawiam i piszę po Bożemu.

Otóż a najbliższą środę, czyli jutro, o 18.00 w Bibliotece Głównej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej przy ul. Chopina rusza Akademicki Salon Dialogu u Jakuba. Patronem jest patron całej uczelni, czyli Jakub z Paradyża, wybitny myśliciel, teolog, filozof , no specjalista w wielu różnych dziedzinach nauki. Tematem pierwszego spotkania jest kultura w naszym mieście. Jak już pisałam głównym moderatorem jest Sławomir Jach, dyrektor biblioteki. W pierwszym panelu zamkniętym udział biorą prof. Wojciech Jerzy Burszta, dr hab. Jerzy Rossa – zgodnie z obyczajami, profesor uczelniany, dyrektor FG Małgorzata Pera oraz Bogusław Dziekański. Panel zamknięty oznacza tyle, że w pierwszej części, to właśnie specjaliści będą ze sobą dyskutować, oraz stawiać wnioski i snuć diagnozy. Zaproszeni goście, a do nich zalicza się każdy, kto zechce się włączyć w spotkanie i przyjdzie do biblioteki, dyskutować będą potem, w drugiej, już mniej formalnej części. Taki model spotkania ma wykluczyć kłótnie lub też pospolite bicie piany, jakie niestety dość często wychodzi z tak zwanych otwartych debat.

Inna sprawa, że czasami ciężko dyskutuje się z kimś, kto ma już z góry wyrobione zdanie czy też trwa przy swoich poglądach, niczym Sowiński w okopach Woli. A piszę o tym nie bez kozery, bo ostatnimi czasy kilka razy brałam udział w takich dyskusjach i nic z tego nie wyniknęło. Dobór panelistów zdaje się jasno sugerować, że tym razem leitmotivem spotkania będzie muzyka, i to taka, której słuchają ściśle określone kręgi, bo klasyka i jazz, które zresztą są ze sobą dość ściśle splecione. No Ok., pójdziemy i zobaczymy, choć za bardzo nie wierzymy, że to się uda. W każdym razie trzymam kciuki za dyrektora Jacha, bo zamysł jest bardzo dobry. I powtarzam kolejny raz, przyjść może każdy, tyle tylko, że swój zapał polemiczny będzie musiał trzymać na wodzy. I mówić tylko wówczas, kiedy główny moderator da hasło. No zobaczymy…

A teraz z innej mańki. I tym razem mańka jest jak najbardziej uprawniona.

Otóż napisał do mnie miły czytelnik moich złośliwców i pisze tak: „Po tak mile spędzonym wieczorze w FG w niedzielę, musze jednak wspomnieć o śmieciach, które Pani sprawne oko wypatrzyło. Ja nie jestem w “oczach“ taki mocny, ale to, co spotkałem w zeszły piątek na trasie pieszej od apteki przy Krzywoustego do dawnego kina Słońce, czyli rejonów, gdzie się Pani kręci na co dzień – szok, wręcz paraliż mego poczucia najmniejszej choćby drobiny estetyki. Cały odcinek, o którym mówię, był zastawiony wielkimi kontenerami na śmieci, między budynkami i trasą tramwajową na 31 Stycznia wielkie pojemniory są tak ustawione, że tarasują po kilka miejsc parkingowych: Gdyby tędy prowadzić gości – nie wiem, gdzie głowę zanurzać, bo zakręcanie ogonów, jak to czynią Pani ptaszory, mało skuteczne jest. Zastanawiam się czy z tymi bramami nie kryją się przepastne podwórza i czy już nie ma zwykłego ciecia, co by te kubły w określonym dniu i godzinie tylko wystawiał. W innych dużo większych miastach nie widziałem, aby śmieciami epatowano bez przerwy”.

No i właśnie ten list jest najlepszym dowodem, że ja sobie nic nie wymyślam, ani też z kretesem i w ostateczności zwariowałam. Inni, normalni ludzie też widzą, że Trakt Królewski (jakie miasto, taki szlak) stał się Traktem, owszem, ale kubłów na śmieci. Nikt mnie dotychczas nie przekonał, że to jest najlepsza z opcji. Bo tak się składa, że byłam niedawno w Poznaniu, gdzie też obowiązuje nowe prawo śmieciowe, ale tam na Starym Mieście, czego odpowiednikiem, oczywiście w odpowiedniej skali, jest gorzowskie Nowe Miasto, nie wpadł na szatański wręcz koncept, aby  kubły i kubełki na odpadki ustawić na frontonach kamienic. Tam to jest zwyczajnie nie do pomyślenia. Byłam też ostatnio w Jeleniej Górze i okolicznych miastach i też czegoś podobnego nie widziałam. Fakt, trochę od urodzenia ślepawa jestem, ale nie aż tak, aby tego nie zauważyć. A przemiła znajoma, z którą podróżowałam, co i rusz zwracała uwagę na śliczne, bo estetyczne i z pomysłowym zamknięciem pojemniki na segregowane odpadki i tylko co i rusz pytała – A u nas ta być nie może? Ja traktowałam to pytanie w kategoriach retorycznych i nawet nie usiłowałam zgadnąć, jakimi meandrami posługują się urzędnicy, którzy zgodzili się na wielkie kubłowisko w centrum. Żenada i tyle.

Ale miło, że nie tylko mnie to przeszkadza i doskwiera i panu J. za list bardzo dziękuję. A ptaszory – moje domowe jaskółki, siedzą za plecami zawinięte w ogony, bo w domu chłodno jest, czytają i dziobami w uznaniu kręcą i nawet zaszczebiotały – No widzisz, a myśmy myślały, że ty ze szczętem zgłupiałaś, że w kółko o tym piszesz…

P.S. Dziś afisza też niet, bo po południu tylko w Jazz Clubie o 17.00 zbierają się fani gier karcianych i będą rżnąć w baśkę, cokolwiek to znaczy.

P.S. 2. A panu Andrzejowi Trzaskowskiemu dziękuję, że z poprzedniego złośliwca wyjął kawałek o salonie i wkleił na Facebooka, ja co prawda tam zaglądam, ale nie mam nawyku ani nawet umiejętności cokolwiek udostępnić, a już zwłaszcza własnych tekstów, choć podpowiadam, że historyjkę z Władysławem Broniewskim w naszym mieście może i warto przeczytać. Tak donieśli znajomi, co oburczeli mnie za dezynwolturę w informacji o salonie u Jakuba z Paradyża. Tej pierwszej, rzecz jasna.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x