2013-12-06, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
I to bardzo dobrze. Tym razem gwiazdy dla środowisk off, bo nieznane ci są one ze szklanego ekranu, oj nieznane, ale to dla tych gwiazd jak najlepiej.
Dzień się zaczął od eksplozji informacji. I wcale nie mam na myśli kataklizmu, który do nas zmierza, gdzieś, hej, spod samiuśkiego bieguna. Bo to trzeba przeżyć i już. Ja na wszelki słuczaj, jak mawiają Rosjanie, czyli na wszelki wypadek, na noc zaciągnę na okienka rolety zewnętrzne, które do tej pory tylko latem uruchomiałam w celu obrony przed upałem, no wiecie plus 25 stopni Celsjusza dla mnie to upał. A tym razem będzie to przed wiatrem. Ale i tak niemal na stówę – procent znaczy – pewna jestem, że to kreacja jakaś medialna jest, a nie fakty. Pożyjemy, zobaczymy…
No i wracam do gwiazd, bo dygresja się długa zrobiła. Otóż przeczytałam, że ni mniej, ni więcej w Gorzowie zagoszczą „Świetliki”. Tak, tak, kultowa już bardzo kapelka Marcina Świetlickiego z Krakowa, kapelka bardzo znana i lubiana. Podobnież jak i jej twórca i główna siła napędowa, Marcin Świetlicki, który szalenie dużo różnych rzeczy w życiu robił i robi. Fakt, najważniejsza jest poezja i muza, ale chyba korekty „Tygodnika Powszechnego” też były ważne, bo tam za żadne skarby literówek i innych brzydactw się nie znajdowało, kiedy pan Marcin Świetlicki tam pracował (bo chciał, a w międzyczasie robił inne rzeczy, ot choćby pisał poezję). Wiem, bo od lat czytam.
No i właśnie „Świetliki” u nas zagoszczą. Ach tam, u nas, u Sylwii Beeech i Rafała Stećkowa, czyli w Miejskim Centrum Kultury już 13 grudnia. I moim zdaniem, to jest niebywała jakość, coś absolutnie odrębnego, coś, o czym trzeba i naturalnie mocno mówić i to głośnym tonem. Ze „Świetlikami” bowiem jest tak, że trzeba ich do siebie przekonać. Nie wiem, co Sylwia i Rafał zrobili, że im się udało. No w każdym razie gratuluję i zazdraszczam tym, co posłuchają. Ja niestety nie, bo w piątki, to Filharmonia. No cóż, jak się ma wiele umiłowań, to wśród nich musi być to jedno pierwsze. W mojej gradacji umiłowań muzycznych jest tak klasyka i jazz na jednej półce, tej najwyższej, potem alternatywa, ze szczególnym wskazaniem na punk-rocka, na tej samej półce jest folklor i to w wydaniu pure, jak i przetworzonym, potem rock i piosenka poetycka. A potem to już nic nie ma.
No i znów się zrobiły imponderabilia.
A kolejną gwiazdą, też nieznaną z okienka szklanego, będzie Kev Fox, który zagości w MixcoolTurze 15 grudnia. I jak przeczytałam, że Kev przyjeżdża i zagra, to nie uwierzyłam. Bo to, podobnie jak Marcin Świetlicki gwiazda jest. I to wielkie dla muzycznej mapy miasta wydarzenie jest. Chciałabym posłuchać, ale nie wiem, czy się uda. No zwyczajnie nie wiem, czy miejsca wystarczy. Choć dla nas, krasnoludków…
A teraz z innej mańki. Paliła się willa Herzoga. To własność prywatna jest, ten budynek. I jak ktoś przytomnie zauważył, reszteczka po Landsbergu. Za chwilę okaże się tak, że wszystko co Landsberskie sprzedano w dziwne ręce, nie ma tego. Bo po co dbać, po co się troskać. To tylko ból głowy. Mój i paru innych znajomych.
A moje jaskółki świergotnęły – Twój? A jaki twój? Przecież ty nie stąd, co się przejmujesz? Ano prawda, ja nie stąd, ale boli mnie mocno i bardzo dotkliwie, kiedy coś takiego się dzieje. Nienawidzę, kiedy coś dobrego się niszczy i idzie w niwecz i na zatracenie. A tak jest z budynkiem Herzoga.
P.S. Afiszka kulturalnego poszukajcie w zakładce „Kultura”.
P.S.2 A mojej Skwierzynie po raz pierwszy od lat obchody świętego Mikołaja są, patron naszej parafii, i ten od prezentów, ciekawa jestem, co się wydarzy. Oczywiście was kłopotać relacją nie będę. Ale chcę wiedzieć.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.